Szłachowski zapewnił Legii zwycięstwo z rezerwowym składem Śląska - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Legia Warszawa

W 1/8 finału Pucharu Polski Śląsk Wrocław przegrał z Legią Warszawa. Dwa gole dla Legionistów zdobył Sebastian Szałachowski. Awans do następnej rundy wywalczyła więc drużyna z Warszawy. We wtorkowym meczu emocjonująca była zwłaszcza końcówka pojedynku.

Orest Lenczyk, trener Śląska Wrocław zszokował wszystkich już wyjściowym ustawieniem swojej drużyny. Do gry desygnowani zostali między innymi debiutant Dawid Abramowicz czy zawodnicy, którzy do tej pory nie znajdowali uznania w oczach szkoleniowca. - Jeżeli chcecie mnie zapytać, dlaczego był taki skład - no był. I nawet mogę powiedzieć, że stworzyli fajne widowisko, pograli na swoim dobrym poziomie - mówił Lenczyk po spotkaniu.

Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, lecz nie potrafili wypracować sobie dogodnej okazji. Dużo też było strzałów z dystansu - i jednych, i drugich. Uderzenia były jednak albo niecelnie, albo z ich obroną nie mieli problemu bramkarze obu ekip. Gospodarze szukali także akcji oskrzydlających, lecz za każdym razem brakowało dokładności i celności wrzutek. W 30. minucie zielono-biało-czerwoni wypracowali sobie doskonałą okazję na zdobycie gola. W polu karnym klatką piersiową Łukasz Gikiewicz zgrał do Cristiana Diaza. Ten naciskany przez obrońcę strzelił w poprzeczkę. Sekundy później po rzucie rożnym znów groźnie było pod bramką Legii. Po strzale jednego z zawodników gospodarzy futbolówkę złapał jednak Kostiantyn Machnowskyj. W tej sytuacji urazu doznał Diaz, który nie był już zdolny do gry. - Wygląda to na bardzo poważną kontuzję - komentował po spotkaniu szkoleniowiec Śląska.

Ofensywa Śląska trwała jednak dalej. W 34. minucie piłka odskoczyła Gikiewiczowi, dopadł do niej Celeban i z ostrego kąta trafił w spojenie słupka z poprzeczką. - Nie mogę powiedzieć, że brakło szczęścia, bo nie trzeba było kopnąć w słupek tylko do bramki, nie w poprzeczkę, tylko do bramki - wypowiedział się na ten temat opiekun drużyny z Wrocławia.

W drugiej połowie wrocławianie początkowo oczekiwali na Legionistów na własnej połowie. Sami szukali gry z kontry. W 52. minucie indywidualną akcję przeprowadził Waldemar Sobota, który przed polem karnym stracił piłkę. Ta trafiła do Gikiewicza. Napastnik Śląska strzelił z 18 metrów. Futbolówka chwilę później padła łupem bramkarza. Odpowiedź Legii była natychmiastowa. Sebastian Szałachowski ograł obrońcę Śląska 20 metrów od bramki Mariana Kelemena. Wpadł w pole karne, przed sobą miał tylko bramkarza i trafił prosto w niego.

Niesłychanie groźnie pod bramką Śląska było w 64. minucie. Wtedy już wydawało się, że drużyna Macieja Skorży obejmie prowadzenie. Najpierw na przeszkodzie futbolówki zmierzającej do bramki stanął Piotr Celeban, a śpieszący z dobitką jeden z piłkarzy Legii nie zdołał jej skierować do siatki. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 72. minucie w pole karne wpadł Szałachowski, strzelił po długim słupku. Futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki. - Kiedy wydawało się, że po bramce strzelonej przez Sebastiana Szałachowskiego opanujemy sytuację na boisku, że będziemy już spokojnie kontrolować ten mecz, siedem minut przed końcem przytrafił nam się błąd - mówił po meczu Skorża nawiązując do sytuacji w 83. minucie. Wtedy to Sebastian Mila świetnie podał za linię obrony, Sobota świetnym przyjęciem piłki znalazł się od razu w sytuacji sam na sam z bramkarzem i pewnie go pokonał.

To nie był koniec emocji, bo obydwie drużyny rzuciły się do ataku. Jak się okazało, gola zdobyli goście. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry świetne podanie na prawym skrzydle otrzymał Manu, podciągnął z futbolówką kilka metrów i dośrodkował w pole karne. Tam akcję zamknął Szałachowski i wyprowadził Legię na prowadzenie. Tego prowadzenia zawodnicy z warszawy nie oddali już do końca meczu. Śląskowi nie pomógł nawet Kelemen, który w ostatnich akcjach zawędrował w pole karny Legii. W następnej rundzie zagra więc drużyna Macieja Skorży, a wrocławianie mogą skupić się na rozgrywkach ligowych, w których też im się nie wiedzie.

Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:2 (0:0)

0:1 - Szałachowski 72'

1:1 - Sobota 83'

1:2 - Szałachowski 87'

Składy:

Śląsk: Kelemen - Pawelec, Fojut, Celeban, Abramowicz, Madej, Kaźmierczak, Ulatowski (73' Sztylka), Jezierski (56' Mila), Diaz (32' Sobota), Gikiewicz.

Legia: Machnowskyj - Rzeźniczak, Astiz, Wawrzyniak, Komorowski, Manu (90+3 Mezenga), Iwański (90+1 Jędrzejczyk), Vrdoljak, Borysiuk, Szałachowski, Kucharczyk (46' Radović).

Żółte kartki: Rzeźniczak, Vrdoljak (Legia).

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).

Widzów: 7000.

Źródło artykułu: