Artur Długosz: O reprezentacji Polski mówi się ostatnio tylko źle - że Polacy nie wygrywają, że słabo grają w obronie, nie wykorzystują sytuacji strzeleckich. Więc poproszę selekcjonera kadry narodowej o wskazanie plusów ostatnich występów biało-czerwonych.
Franciszek Smuda: - Szkoda, ze nie było pana z nami w USA. Wystarczyłoby, żeby przeczytał pan amerykańską prasę i posłuchał co mówią w amerykańskich mediach. Dziwi mnie, że więcej plusów w naszej grze dostrzegają poza krajem, niż w Polsce. Po raz pierwszy w mojej kadencji wróciliśmy z dwumeczu bez porażki, zdobyliśmy 4 bramki, stworzyliśmy sytuacji na kolejne 8. Nie przegraliśmy z 18. drużyną w rankingu FIFA. Poza tym mieliśmy kolejną okazję do zgrywania zespołu na Euro.
Są plusy, ale są też minusy. Największą bolączką reprezentacji jest chyba gra obronna. Dlaczego gra w defensywie pozostawia tak wiele do życzenia? Jakie jest pana zdanie na ten temat?
- Robimy wszystko, żeby poprawić grę defensywną, bo rzeczywiście jest kłopot. To nie jest tak, że winni są wyłącznie obrońcy, ale przytrafiające się błędy indywidualne nie biorą się z niczego. Skoro zdarzają się w meczach ligowych, to bardzo prawdopodobne jest to, że pojawią się w starciu na poziomie międzynarodowym. Ciągle szukamy rozwiązań, analizujemy błędy. Każdy wie, że najłatwiej dołączyć do tej drużyny będąc najlepszym obrońcą.
Wiele w Polsce mówiło się, że wyjazd do USA i Kanady wpłynie źle na naszych kadrowiczów. Pan nigdy nie miał wątpliwości co do tego wyjazdu? Jest pan z niego zadowolony?
- Jestem bardzo zadowolony. Jasne, ze idealnie byłoby grać w Europie, ale nie zawsze da się zastosować idealne rozwiązania. W tym terminie dostępni byli akurat ci rywale. Oni również chcieli z nami grać i były to bardzo wartościowe sprawdziany. A co do zmęczenia piłkarzy - wszyscy reprezentanci USA również przyjechali na mecz z Europy i jakoś nikt na to nie narzekał.
Po powołaniach z polskiej ligi widać, że porusza się pan wśród bliżej określonych nazwisk. Czy jest może jeszcze jakiś piłkarz, lub piłkarze, którym bardzo mało brakuje, aby otrzymać powołanie? Jeżeli tak, to na jakich pozycjach występują ci zawodnicy, lub po prostu - jak się nazywają.
- Nazwisk nie będę wymieniał. Jak wspominałem wcześniej najkrótszą drogą będą mieli prezentujący najlepszą formę obrońcy. Bez względy na to czy zawodnik gra w Polsce czy za granicą stabilna, wysoka forma zawsze będzie przepustką do kadry.
W najbliższym meczu zmierzymy się z Wybrzeżem Kości Słoniowej. To drużyna dużo wyżej od nas notowana. Czy w tym spotkaniu zamierza pan sprawdzić niektórych zawodników, czy desygnuje do gry najlepszych, którzy będą do dyspozycji?
- Przeważnie wybieram ten drugi wariant i podobnie będzie teraz. Czas na eksperymenty powoli się kończy. Musimy znaleźć odpowiednią równowagę pomiędzy zgrywaniem zespołu, a poszukiwaniem nowych zawodników.
Kto jest wymarzonym przez pana rywalem biało-czerwonych? Chodzi mi o to z kim chciałby pan zagrać w meczu towarzyskim jeszcze przed EURO 2012.
- Najważniejsze jest, żebyśmy grali z silniejszymi od siebie lub prezentującymi zbliżony poziom.
Już od marca nie możemy wygrać. To wina błędów w obronie czy też tego, że w meczu nie wykorzystywane są dobre sytuacje strzeleckie?
- Przyczyny są bardzo złożone. Główna jest taka, ze w żadnym z tych meczów nie byliśmy faworytami. Zawsze graliśmy z silniejszymi od siebie. Rzeczywiście nie możemy wygrać, bo popełniamy proste, indywidualne błędy w obronie i nie jesteśmy skuteczni w ataku. To nie przypadek, że najbliżej zwycięstwa byliśmy z zespołami, które sąsiadują z nami w rankingu tj. Finlandią i Ekwadorem.
Na którego z zawodników liczy pan najbardziej? Wiadomo, że liderem zespołu jest Jakub Błaszczykowski, ale gdyby miał pan wymienić najmocniejsze ogniwo w każdej formacji, to kto by to był?
- Nie wymienię konkretnej osoby. Skutecznie rywalizować możemy tylko wtedy, kiedy będziemy silni jako zespół.
Czy poza Tomaszem Frankowskim, który może zostać trenerem napastników, ma pan jeszcze kogoś na oku, kto przed EURO mógłby dołączyć do sztabu kadry?
- Z pewnością sztab będzie powiększony. Nie możemy mieć najmniej licznego i efektywnego sztabu podczas mistrzostw. Na razie prowadzimy wstępne rozmowy, szukamy dostępnych rozwiązań. O szczegółach będzie można więcej powiedzieć w nowym roku.
Trudno nie zapytać o ranking FIFA w którym Polacy są na 69 miejscu. Pan mówi, że rankingi są mało ważne, ale na jego podstawie rozlosowane będą grupy na mistrzostwa świata. Nie martwi to pana, że możemy zostać losowani z piątego lub szóstego koszyka?
- Przede wszystkim interesuje mnie jak wypadniemy na Euro. Znam zasady ustalania rankingu i wiem, że najwięcej możemy zyskać grając skutecznie podczas finałów ME. W meczach towarzyskich jest mniej punktów do zdobycia. Oczywiście to nie tak, że nie chcemy wygrać. Wolę jednak zremisować z USA czy Ekwadorem niż wygrać z Luxemburgiem.
Jakiego piłkarza, z tych z polskimi korzeniami, którzy zgłaszają akces do gry w biało-czerwonych barwach, chciałby pan najbardziej?
- Nie patrzę na to w taki sposób. Jeżeli ktoś ma Polski paszport i chce z pełnym poświeceniem reprezentować nasz kraj, a ma do tego odpowiednie umiejętności i jest w dobrej dyspozycji, będzie powoływany do kadry.
Czy Manuel Arboleda byłby w kręgu pana zainteresowań?
- Na razie nie ma polskiego paszportu, więc nie ma tematu.
Jak pan oceni rok swojej pracy z reprezentacją Polski? Spodziewał się pan, że będzie tak trudno? Zawiódł się pan na kimś?
- Wiedziałem, że łatwo nie będzie. Niektóre sprawy wyglądały zupełnie inaczej niż w klubach, ale jestem gotowy stawić czoło wszelkim przeciwnościom.
Proszę na koniec powiedzieć coś pozytywnego, co pomimo nie najlepszych wyników osiąganych przez biało-czerwonych, poprawi nastroje polskim kibicom.
- Szczególnie w trudnych sytuacjach bardzo istotną sprawą jest pozytywne myślenie. Chciałbym, żeby wszyscy nam zaufali, bo ja i mój sztab szkoleniowy i zawodnicy ciężko pracujemy. Zrobimy wszystko żebyśmy na Euro 2012 byli zespołem, który nie przyniesie wstydu. Jestem przekonany, że to się nam uda.