- Jeżeli do tego typu konfrontacji nie podchodzi się na poważnie, lekceważy się rywala, to nie ma co myśleć o punktach - mówił przed starciem z Ruchem pomocnik gliwickiego zespołu, Mariusz Muszalik. Piłkarze Piasta w Radzionkowie pokazali się jednak z fatalnej strony i woleliby o tym meczu jak najszybciej zapomnieć.
O ile w pierwszej połowie gliwiczanie zagrali poprawnie i mogli zdobyć nawet kilka bramek, o tyle po zmianie stron kompletnie nie przypominali drużyny, która chce walczyć o awans do ekstraklasy. Cidry wygrały 3:0. Dwie bramki zdobyły grając w osłabieniu. Niektórzy twierdzą, że Piast w potyczce z beniaminkiem poczuł się zbyt pewnie. - Absolutnie nie - zapewnia Łukasz Krzycki. - Na każde spotkanie wychodzimy zmobilizowani, zdeterminowani, z zamiarem odniesienia zwycięstwa i tym razem nie było inaczej. Wszyscy w szatni jesteśmy odpowiednio skoncentrowani.
Był to zarazem pierwszy w tym sezonie mecz, w którym Piast stracił więcej niż dwie bramki. Czym była spowodowana tak słaba postawa na boisku? - Sami chcielibyśmy wiedzieć, co się stało. Nie pozostaje mi nic innego jak przeprosić za to wszystko naszych kibiców - mówi "Krzyniu".