Zizou i Materazzi podali sobie ręce, ale nie oznacza to pokoju

Parking hotelu Melia przy via Masaccio w Mediolanie, pora obiadowa we wtorek. Zinédine Zidane podaje rękę Marco Materazziemu ponad cztery lata po incydencie w finale mistrzostw świata. - Gdybym od razu wiedział, że to on... - miał potem powiedzieć Zizou.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Madrycki dziennik "Marca" zrelacjonował spotkanie, które widziała na żywo garstka osób, ale dopiero mediolańska "La Gazzetta dello Sport" w piątek przedstawiła zweryfikowaną wersję wydarzeń. W tejże zdementowany został przede wszystkim rzekomy epizod o... objęciu się ramionami obu panów.

Żaden z zainteresowanych nie wypowiedział się publicznie na temat spotkania z drugim, choć prawdopodobnie Zidane zrobi to na swojej stronie internetowej. Francuz według relacji "La Gazzetta dello Sport" w następujący sposób miał się tłumaczyć po przypadkowym spotkaniu i zamienieniu paru słów z Materazzim: - Kiedy do siebie podeszliśmy, nie wiedziałem, że to on. Myślałem, że to jakiś kibic mnie rozpoznał. Dopiero potem zobaczyłem, że to Materazzi.

Materazzi, środkowy obrońca Interu i reprezentacji Włoch, w finale niemieckiego mundialu sprowokował słownie Zidane'a, kapitana Francuzów, który uderzył rywala głową w klatkę piersiową. Dostał za to czerwoną kartkę i w ten sposób zakończył przebogatą karierę.

To Materazzi kilkakrotnie zachęcał Zidane'a do pokoju, do zakończenia wzajemnej niechęci. Zizou pozostaje na to niewzruszony.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×