Michał Goliński: Cały czas miałem nadzieję na powrót do pierwszej drużyny

Po przeszło dwóch miesiącach zesłania do drużyny Młodej Ekstraklasy Michał Goliński został przywrócony do kadry pierwszego zespołu. W poniedziałek po raz pierwszy trenował pod okiem nowego szkoleniowca Pasów, Jurija Szatałowa.

Goliński stał się "kozłem ofiarnym" po przegranym 0:5 sierpniowym spotkaniu 3. kolejki ekstraklasy z Lechem Poznań. Chociaż przy Bułgarskiej zagrał tylko drugie 45 minut i był to jego pierwszy występ po czteromiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją kostki, przez trenera Rafała Ulatowskiego został karnie przesunięty do drużyny młodzieżowej. Przez pierwszy miesiąc miał zakaz występów także w Młodej Ekstraklasie. W końcu Szatałow zdecydował się przywrócić go do kadry pierwszej drużyny.

- Przyjmuję to spokojnie. Nigdy wcześniej nie trenowałem z drużyną rezerw i te dwa miesiące pobytu w Młodej Ekstraklasie były dla mnie nowym doświadczeniem. Cieszę się, że dostałem teraz szansę trenowania z pierwszym zespołem, bo trenowanie. Nie ma co się podniecać. Trzeba wziąć się do roboty, bo wiadomo jaka jest sytuacja Cracovii i jeżeli tylko dostanę szansę gry, to będę chciał ją wykorzystać - mówi Goliński. - Nie myślałem o odejściu z Cracovii. W lecie miałem sześć dni na to, żeby zmienić klub. Miałem dwie oferty, ale postanowiłem zostać i przetrzymać ten okres. Udało się i zrobię wszystko, żeby załapać się do meczowej "18" - dodaje.

"Golina" nie chce wracać do motywów, które kierowały Ulatowskim pod koniec sierpnia. - Nie jest to dla mnie jasne, ale wydaje mi się, że temat jest zamknięty. Zostałem przywrócony do pierwszego zespołu. Zostałem wyrzucony za kadencji trenera Ulatowskiego. Jego już nie ma, jest nowy trener, więc sprawa jest zamknięta - tłumaczy. Liczy na to, że na opinię u nowego szkoleniowca zapracuje tylko swoją grą: - Trener Szatałow mówi, że jest czysta kartka i wszyscy mają równe szanse. Było ciężko, ale ten czas minął. Trzeba patrzeć na to, co będzie dalej. Nie wiem czy zagram w tej rundzie, to zależy od trenera. Sam nie potrafię powiedzieć w jakiej jestem formie, bo dwa miesiące trenowałem z Młodą Ekstraklasą, a zagrałem 5 spotkań. Nadzieja na powrót zawsze była, ale było ciężko. Przez te dwa miesiące mogłem na własne oczy zobaczyć, co się dzieje w drużynie Młodej Ekstraklasy, bo różnica w porównaniu z pierwszym zespołem jest duża jeśli chodzi o treningi, mecze. Pierwsze dni w ME były ciężkie, ciężko przestawić się z warunków pierwszej drużyny i drużyny ME. Nadzieja jednak zawsze była. Wierzyłem w to, że może zostanę dokooptowany do pierwszej drużyny i teraz się to stało.

Goliński to jeden z najbardziej doświadczonych graczy Cracovii: w ekstraklasie gra już dziesiąty sezon, w najwyższej klasie rozgrywkowej ma na koncie 180 występów. Były reprezentant Polski wierzy, że mimo fatalnego położenia, da się jeszcze dla Pasów uratować ekstraklasę: - Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jaka jest sytuacja. Każdy mecz jest dla nas o życie. Wchodzę do drużyny po dwóch miesiącach, jest nowy trener, są nowe zasady i trzeba się temu podporządkować. Gdyby nie było nadziei, to spotykalibyśmy się tylko na meczach ligowych. Wszyscy wygrywają, a my tych punktów nie możemy zdobywać. Teraz czeka nas ciężki mecz w Białymstoku, bo gramy z liderem, ale faworyt nie zawsze wygrywa. Teraz przede wszystkim musi liczyć się zespół. Przechodziłem coś takiego w Zagłębiu Lubin, kiedy nie mogliśmy wygrać kilku meczów z rzędu, a skończyliśmy sezon na bardzo wysokim miejscu.

Krakowianie po 13 kolejkach mają na koncie ledwie 5 punktów, zamykają ligową tabelę i do pierwszego bezpiecznego miejsca tracą aż 10 "oczek". Goliński dyplomatycznie odmawia recenzowania gry zespołu. - Nie chcę oceniać kolegów. Ostatnio było mi ich po prostu żal, bo kiedy brakowało szczęścia, przegrywaliśmy jedną bramką. Ostatni mecz z Widzewem też był do wygrania, ale potoczył się tak, a nie inaczej. Teraz dużo zależy od zespołu i od sztabu, żebyśmy tworzyli jedność na boisku. Są w drużynie zawodnicy doświadczeni i trzeba pokazać w Białymstoku wiarę w utrzymanie - kończy Goliński.

Komentarze (0)