Skorża wraca na Reymonta, ale nie do "siebie"

Dla Macieja Skorży szlagier 13. kolejki ekstraklasy, w którym Wisła Kraków ugości jego Legię Warszawa będzie prawdziwą podróżą sentymentalną. Młody szkoleniowiec w latach 2007-2010 poprowadził bowiem Białą Gwiazdę do dwóch tytułów mistrza Polski, a w piątek po raz pierwszy od zwolnienia z Wisły zawita na Reymonta 22 w roli trenera drużyny przeciwnej.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Skorża zaczął pracować w Krakowie w lipcu 2007 roku. Miał posprzątać w klubie po najgorszym sezonie w tzw. "erze Tele-Foniki": drużyna, która zawsze zajmowała miejsce na podium, tym razem uplasowała się na 8. pozycji! 35-letni wówczas szkoleniowiec, który dopiero co zdobył z Groclinem Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski Superpuchar i Puchar Polski, miał przywrócić Białej Gwieździe dawny blask.

To czego dokonał w pierwszym sezonie pracy przy Reymonta 22 przeszło jednak najśmielsze oczekiwania Bogusława Cupiała. Dysponując niemal identyczną grupą piłkarzy, która rozczarowała sezon wcześniej, Skorża zdominował ekstraklasę. Wisła wygrała 24 spotkania na 30 możliwych. Mistrzostwo zapewniła sobie na 5 kolejek przed końcem rozgrywek, a jedyną porażkę poniosła kilka dni po przypieczętowaniu tytułu, w Warszawie z Legią (1:2). Rywalom strzeliła 68 bramek (o 13 więcej niż następny w tej klasyfikacji Lech Poznań), a sama straciła tylko 18 (o jedną więcej niż najlepsza w tej statystyce Legia). Sezon później Skorża obronił mistrzowski tytuł, ale już w mniej spektakularny sposób. Na finiszu rozgrywek Wisła wyprzedziła o 3 punkty właśnie Legię, głównie dzięki zwycięstwu nad Wojskowymi w końcówce sezonu.

Niespełniony sen

Niedoścignionym marzeniem właściciela klubu jest awans Wisły do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W pierwszym podejściu Skorża nie miał szczęścia. Po uporaniu się z Beitarem Jerozolima w 2. rundzie eliminacji, w przedsionku Champions League na Białą Gwiazdę czekała Barcelona. Na Camp Nou Katalończycy wygrali bez problemu 4:0, ale w rewanżu przy Reymonta 22 1:0 zwyciężyła Biała Gwiazda. Była to jedna z sześciu porażek Dumy Katalonii w tamtym sezonie, który zakończyła ze wszystkimi możliwymi do zdobycia laurami w piłce klubowej! O ile odpadnięcia z Blaugraną nikt w Krakowie nie rozpamiętywał w kategoriach porażki, to w kolejnym roku drużyna Skorży mocno zawiodła. W 2. rundzie kwalifikacji mistrzowie Polski musieli uznać wyższość mistrzów Estonii, piłkarzy Levadii Tallin. Wyeliminowanie z Ligi Mistrzów już na tym etapie oznaczało dla Wisły koniec przygody z Europą w tamtym sezonie.

Przy Reymonta posypały się głowy. Najpierw posadę stracił dyrektor sportowy, Jacek Bednarz, a później prezes Marek Wilczek, który tworząc nowy budżet, zaplanował go już z wpływami z gry w europejskich pucharach. To, plus wyprowadzka do Sosnowca i na Suche Stawy miało spowodować spore manko na klubowym koncie. Sam Skorża jednak utrzymał się na stanowisku, ale kolejne jesienne wpadki zachwiały jego pozycję. W pierwszej rundzie Wisła przegrała bowiem wszystkie prestiżowe pojedynki, na których specjalnie zależy właścicielowi klubu - z Lechem Poznań, Legią Warszawa i Cracovią (wszystkie po 0:1). Mimo tego, rok 2009 Wisła zakończyła na pozycji lidera ekstraklasy.

Po zwolnieniu Bednarza kompetencje Skorży poszerzono w brytyjskim stylu - od września 2009 roku szkoleniowiec miał sprawować kontrolę również nad transferami. W zimowym okienku jednak rozczarował po raz kolejny, chociaż wpływ na to miało zaciskanie pasa przez klub. Mimo to udało mu się przeprowadzić transfery Issy Ba i Georgi Christowa, którzy wiosną kompletnie rozczarowali. Podobnie zresztą jak pozostali gracze Białej Gwiazdy. Skorża stracił posadę 15 marca 2010 po tym, jak w pierwszych trzech meczach w nowym roku zdobył zaledwie jeden punkt. Jednak w momencie jego odejścia z klubu, Wisła nadal była liderem rozgrywek. 1. miejsce straciła dopiero w ostatniej kolejce na rzecz Lecha Poznań, ale to odmienna historia... Bilans Skorży w Wiśle to 117 oficjalnych spotkań - 73 zwycięstwa, 23 remisy i 21 porażki.

Wisła płynie teraz innym nurtem

Aktualny szkoleniowiec Białej Gwiazdy, Robert Maaskant nie obawia się jednak, że Skorża na wylot zna jego zespół. - Zdaję sobie sprawę z tego, że trener Skorża długo pracował w Wiśle. Myślę jednak, że nie ma w Wiśle teraz zbyt wielu zawodników, z którymi on pracował. Są nowi piłkarze, a nawet nowy stadion - mówi Holender i trudno się z nim nie zgodzić. Z piłkarzy, na których w ostatnim etapie pracy w Wiśle stawiał sam Skorża (czyli niewiele ponad pół roku temu) są teraz Mariusz Pawełek, Radosław Sobolewski, Patryk Małecki, Andraż Kirm oraz Paweł i Piotr Brożkowie. Nie ma już w klubie Arkadiusza Głowackiego, Pablo Alvareza, Marcelo, Juniora Diaza. Kontuzjowani są Rafał Boguski i Wojciech Łobodziński, a Tomas Jirsak nie mieści się w koncepcji Maaskanta. Jest jeszcze Łukasz Garguła, który jednak za kadencji Skorży więcej czasu spędził na operacyjnym stole i w gabinetach rehabilitacyjnych, niż na boisku.

- Jestem jednak pewien, że trener Skorża wracając na stadion klubu, z którym świętował sukcesy, będzie chciał dobrze wypaść - dodaje Maaskant. Sam Skorża teraz pracuje - jak to określił - w klubie młodzieńczych marzeń, ale na pewno może liczyć na ciepłe przyjęcie ze strony kibiców Białej Gwiazdy, którzy zapamiętali go głównie przez pryzmat dwóch mistrzostw Polski, a nie kompromitującej porażki z Levadią. Były asystent Pawła Janasa w reprezentacji Polski chłodno podchodzi do piątkowej rywalizacji. Nie ma zamiaru niczego udowadniać Cupiałowi i nie życzy źle swojemu vis-a-vis z Reymonta.

- Będę witał się serdecznie z moimi byłymi podopiecznymi. W pewnym momencie stworzyliśmy ciekawy zespół i nie mam powodów, aby mieć do kogoś pretensje. Na pewno przywitam się ze wszystkimi, ale zechcę wywieźć z Krakowa trzy punkty - mówi i dodaje: - Nie sądzę, aby trener Maaskant stracił pracę po porażce z Legią. Bez względu na wynik w spotkaniu z nami wierzę, że on nadal będzie działał przy Reymonta. Jeżeli Holender jednak odejdzie, to ja nie będę czuł satysfakcji z tego powodu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×