Wojtkowiak nie zdążył po urazie wrócić na boisko, a Jodłowiec jest cieniem samego siebie. Selekcjonera biało-czerwonych to nie martwi. - Ja nie płaczę i oni też nie mają prawa. Niech nas rywale postawią pod ścianą, a my musimy pokazać, że mamy jaja i potrafimy się z takiej sytuacji wywinąć. Najbardziej zależy mi na tym, aby po meczu znów można było powiedzieć, że zrobiliśmy krok do przodu i jest już jakiś zalążek dobrej gry. Tak jak było po meczu z USA - powiedział na łamach Polska - The Times Franciszek Smuda.
Selekcjoner wyjaśnił jeszcze dlaczego zdecydował się powołać Radosława Majewskiego. - Nie może chłopak biec do prasy i narzekać, że nie jest zadowolony, bo zagrał 18 minut w dwóch meczach. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to nie ma u mnie miejsca. Ale Radek zrozumiał. Zadzwonił do mnie i przeprosił. Wiedział, że jest u mnie na cenzurowanym po tym wyskoku pijackim we Lwowie jeszcze za czasów Leo. Zresztą ja wiem, jak to było. Miał chłopak 18 lat i stare wygi wysłały go po gorzałę. Obiecał mi, że nigdy już nic takiego się nie powtórzy. I ja mu wierzę, chłopak teraz będzie gryzł trawę, aby grać w kadrze - dodał.
Więcej w Polska - The Times.