Musimy sami sobie pluć w brodę - komentarze po meczu Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Śląsk Wrocław po bramkach ze stałych fragmentów pokonał Ruch Chorzów. Niebiescy żałowali tego, że nie ustrzegli się błędów. Wrocławianie cieszyli się ze zwycięstwa w trudnym spotkaniu.

Maciej Sadlok (piłkarz Ruchu Chorzów): Był to twardy, dobry mecz. Staraliśmy się rozgrywać piłkę. Wiedzieliśmy, że Śląsk ma dobre stałe fragmenty gry. Pomimo napomnień ze strony trenera gole zdobyli właśnie ze stałych fragmentów. Musimy sami sobie pluć w brodę, bo mecz mógł się tak nie zakończyć.

Łukasz Gikiewicz (piłkarz Śląska Wrocław): W tym meczu było chyba więcej walki niż gry. Trzy punkty zostają u nas. Zakładaliśmy, że to spotkanie musimy wygrać. To był ostatni pojedynek przed własną publicznością. Mamy 19 oczek. Już po meczu w Bełchatowie powiedziałem, że mogę grać tak każde spotkanie do końca rundy i wygrywać, i będziemy mieli 25 czy 25 punktów. Tu się nie liczy piękna gra. Jesteśmy w takiej sytuacji, że potrzebne są nam punkty, a nie piękna gra. Walczyliśmy i wygraliśmy to spotkanie. Przez cały tydzień brałem tabletki, bo byłem chory. Byłem poobijany. Już zdrowia nie było więc dałem zmianę, bo po było stać na boisku.

Remigiusz Jezierski (piłkarz Śląska Wrocław): Co prawda nastroje przez tydzień były szampańskie również wśród wrocławskich kibiców dlatego postanowiliśmy zafundować im troszeczkę horror (śmiech). Postanowiliśmy nie strzelać tak szybko bramki i ostatecznie przechylić szalę w drugiej połowie. Tak poważnie to Ruch postawił trudne warunki. Cieszymy się z tak zakończonej jesieni we Wrocławiu. Teraz dwa wyjazdowe mecze, z których postaramy się przywieźć punkty.

Wojciech Grzyb (piłkarz Ruchu Chorzów): Wyjątkowo pechowa ta porażka. Pierwsza bramka samobójcza w moim wykonaniu. To przypadek. Drugi gol padł podobno ze spalonego. Trzeba to przyjąć na klatę i grać dalej, bo nasza sytuacja nie jest wesoła. W tych ostatnich dwóch kolejkach musimy zdobyć punkty.

Grzegorz Bronowicki (piłkarz Ruchu Chorzów): To jest najdziwniejsze, bo byliśmy ostrzeżeni o stałych fragmentach. Cały tydzień rozmawialiśmy o tym jak Śląsk wygrywa mecze. To spotkanie przegraliśmy po takich bramkach - ze stałych fragmentów. Szkoda, że zabrakło z naszej strony konsekwencji. Sytuacja z drugą piłką to skandal.

Tadeusz Socha (piłkarz Śląska Wrocław): Staraliśmy się dociągnąć ten wynik do końca. Później udało nam się podwyższyć na 2:0. Ta bramka dla Ruchu na 2:1 troszkę im dodała skrzydeł, a w nasze szeregi wprowadziła wprowadziła troszkę niepewności, nerwowości, ale udało nam się wygrać. Myślę, że to jest najważniejsze.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)