Gospodarze jakby uśpienia faktem, że do tej pory nie przegrali z MOKS ani razu na początku meczu dali się zupełnie zaskoczyć rywalom ustępując im zarówno pod względem szybkościowym jak i taktycznym. Efektem tego było objęcie prowadzenia przez drużynę gości. W 10. minucie goście objęli prowadzenie. Akcję zapoczątkował bramkarz MOKS Krzysztof Gieniusz dokładnie podając ręką do wbiegającego na połowę gnieźnian Łukasza Andzielewicza. Białostocki zawodnik był wyraźnie szybszy od wracających po nieudanej akcji ofensywnej gnieźnian i w sytuacji "sam na sam" bez problemu pokonał Michała Wasielewskiego Dwie minuty później doszło do wyrównania, ale nawet w zdobyciu gola gnieźnian musieli wyręczać rywale. Akcję prawym skrzydłem przeprowadził Mariusz Sawicki i dośrodkował w pole karne, gdzie nie było żadnego z partnerów tylko wracający piłkarze białostoccy. Piłka odbita od nóg jednego z nich - Mateusza Łukasiewicza wpadła do pustej bramki. Mimo, że gnieźnianie wyraźnie ustępowali szybkością i zwrotnością rywalom to w pierwszej połowie sporo było brutalnej gry i fauli po obu stronach boiska. Po dwunastu minutach goście mieli już pięć przewinień na swym koncie, a minutę później piąty faul popełnili gnieźnianie. Jako pierwsi przedłużony rzut karny egzekwowali goście. Strzał Przemysława Papiernika w 15. minucie obronił Michał Wasielewski. Podobnie było trzy minuty później kiedy "Wasyl" nie dał się zaskoczyć strzałem z odległości 10 metrów Kamilowi Tomczykowi. Gnieźnianie egzekwowali jeden przedłużony rzut karny. W 19. minucie strzał Sebastiana Śniegowskiego obronił jednak Krzysztof Geniusz. Minutę wcześniej ambitnie i szybko grający białostocczanie po raz drugi w tym meczu objęli prowadzenie. Przemysław Papiernik po szybkim kontrataku zespołu gości ustalił wynik pierwszej części meczu na 1:2.
Przerwa i długa rozmowa w szatni z trenerem Jarosławem Marchewką wyraźnie pobudziła do gry zawodników KS. Od początku drugiej połowy biało-czerwoni byli stroną przeważającą, a zaowocowało to zdobyciem w 22. minucie wyrównującej bramki. Piłkę z lewej strony boiska dośrodkowywał Paweł Hoeft, a stojący przy przeciwległym słupku Dominik Solecki wepchnął ją do bramki obok interweniującego Krzysztofa Gieniusza. Później dogodnych sytuacji strzeleckich nie wykorzystali jeszcze Michał Tym, Mariusz Sawicki i Sebastian Śniegowski. Jedną stuprocentową okazję mieli także białostoczanie. Edward Gryszkiewicz i Mariusz Malinowski we dwóch atakowali osamotnionego Michała Wasielewskiego, ale zbrakło im zrozumienia. Wydawało się, że prowadzący piłkę Gryszkiewicz sam zdecyduje się na strzał, a kiedy w ostatniej chwili podał Malinowski nie zdołał sięgnąć futbolówki, która tuż przy prawym słupku bramki opuściła boisko. W końcówce meczu gospodarze tradycyjnie zastosowali manewr taktyczny polegający na zastąpieniu bramkarza piątym zawodnikiem ale rozwiązanie to nie zmieniło rezultatu meczu, który zakończył się remisem 2:2. Remisem, który z pewnością nie satysfakcjonuje żadnej z drużyny, czego nie ukrywał po meczu trener gości Konrad Ledwończuk. Jarosław Marchewka szkoleniowiec KS ma do przemyślenia jeszcze bardziej poważny problem, gdyż postawa jego podopiecznych w pierwszej połowie spotkania mogła pozostawiać wiele do życzenia.
KS Gniezno - MOKS Słoneczny Stok Białystok 2:2 (1:2)
0:1 Andzielewicz (10')
1:1 Łukaszewicz (12') - samobójcza
1:2 Papiernik (18')
2:2 Solecki (22')
Oglądaj NA ŻYWO mecze Fogo Futsal Ekstraklasy! (link sponsorowany)