Gdyby Warta wygrała ostatni mecz z Górnikiem Polkowice miałaby tyle samo punktów, co drużyny zajmujące ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli. Ostatecznie podopieczni Ryszarda Łukasika przegrali 1:3. - Fatalnie zakończyliśmy rundę, ale właściwie to ona cała tak wyglądała - mówi Alain Ngamayama. - Początek rundy mieliśmy całkiem niezły, ale potem przyszedł kryzys, z którego nie potrafiliśmy się wydostać.
Czternaście punktów to wynik bardzo rozczarowujący. Zieloni w tym sezonie swoje mecze rozgrywali na Stadionie Miejskim i przeprowadzka z Ogródka nie wyszła im najwyraźniej na dobre, ponieważ Warta wygrała w roli gospodarza tylko jedno spotkanie. - Za mało wygraliśmy, ale nie wiem czy jest to powód przeprowadzki na Bułgarską - zastanawia się Ngamayama. Zdobywania punktów nie ułatwiały często kontuzje i problemy finansowe. - Nie wiem czy były dwa mecze, w których zagraliśmy takim samym składem. Problemy organizacyjne staraliśmy się odkładać na bok, ale mimo wszystko jeśli przez sześć miesięcy nie dostaje się pensji, to gdzieś to zostaje w głowach. Nie chcę się tym jednak usprawiedliwiać - dodaje zawodnik poznańskiego klubu.
Wartę w rundzie jesiennej prowadziło dwóch trenerów. Marek Czerniawski został zwolniony po serii fatalnych wyników. Jego umiejętności szkoleniowe również budziły wątpliwości, co podobno było widać po przygotowaniu zawodników do sezonu. - Metody szkoleniowe obu trenerów się różniły. O przygotowaniu do sezonu głosy były podzielone. Część mówiła, że jest dobrze przygotowana, a część, że nie - opowiada Ngamayama.
Zima w poznańskim zespole będzie nerwowa. Zarząd nie tylko będzie musiał poradzić sobie z zaległościami, ale również wzmocnić drużynę. Wiadomo, że kilku piłkarzy pożegna się z Wartą. - Szczerze to uważam, że obecna kadra nie jest w stanie zapewnić utrzymania. Nie wiem jaka będzie moja przyszłość w Warcie. Zależy co będzie z klubem - zakończył Alain Ngamayama.