W bieżących rozgrywkach Grzegorz Bonin jest jednym z motorów napędowych drużyny Górnika. Z końcem sezonu wygasa kontrakt wiążący skrzydłowego z zabrzańskim klubem i po zawodnika ustawiła się już kolejka chętnych. Pierwszeństwo w negocjacjach ma jednak Górnik.
Te według naszych informacji mają nastąpić w czwartek. Działacze śląskiego klubu mają świadomość, że zawodnika będzie w Zabrzu trudno zatrzymać, bynajmniej nie ze względów finansowych. - Grzegorz to mądry człowiek i w rozmowie ze mną nie pytał o pieniądze, a o cele, jakie Górnik postawi sobie w kolejnych latach - zdradził prezes Łukasz Mazur.
Nie ma wątpliwości, że te nie będą tak górnolotne, jak chociażby priorytety Wisły czy Lecha, które ostrzą sobie zęby na 27-letniego pomocnika. Sam zawodnik jednak chciałby zostać przy Roosevelta. - W Górniku przeżyłem więcej niż w całej dotychczasowej karierze. Chciałbym zostać w tym klubie na dłużej, tym bardziej, że po awansie do ekstraklasy wszystko wkroczyło na odpowiednie tory. Ofert z innych klubów na razie nie mam. Zresztą i tak Górnik ma pierwszeństwo - przekonuje były reprezentant Polski.
Górnikowi zależy na parafowaniu nowej umowy z Boninem, aczkolwiek nie wchodzi w rachubę licytacja przy negocjacjach. - Nasz warunek jest taki, że zawodnik, z którym rozmawiamy rozmawia z nami i tylko z nami. Nie ma mowy o żadnym podbijaniu ceny, bo nikogo nie będziemy w klubie trzymać na siłę. Raz już bawiliśmy się w podbijanie ofert i nic tym nie wskóraliśmy. Jeżeli Grzesiek będzie chciał zostać w Górniku, na pewno się dogadamy - uważa Mazur, wspominając degrengoladę, jaka powstała wokół transferu Waldemara Soboty.