Pawlusiński jest graczem Cracovii od lata 2005 roku. Starsi stażem w drużynie są jedynie wspomniany Cabaj i Tomasz Moskała, którego kontrakt również tracił ważność ostatniego dnia tego roku. "Moskitowi" jednak najszybciej z całej trójki udało się dojść do porozumienia i podpisał nowy, roczny kontrakt.
W przypadku "Plastika" może to być trudniejsze. Jak udało się nam nieoficjalnie dowiedzieć, Cracovia zaproponowała 33-letniemu skrzydłowemu dużo niższą gażę podstawową, która umiejscowiłaby go w dolnych rejonach klubowej listy płac. Sam zawodnik tego nie potwierdza, ale daje do zrozumienia, że nie może znaleźć wspólnego języka z przełożonymi: - Rozbieżności są bardzo duże. Nie chciałem podwyżki nawet o pół złotówki. Dla mnie pieniądze nie są najważniejsze, ale oferta nowego kontraktu, jaką dostałem z klubu jest nie do zaakceptowania przeze mnie. Oddałem temu klubowi całe serce, ale czy dalej będę tutaj występował?.
Wychowanek Odry Wodzisław Śląski nie ukrywa, że ma oferty z innych klubów, więc nie powinien w styczniu narzekać na bezrobocie. - Na dzień dzisiejszy mam nadzieję, że to będzie Cracovia. Mam oferty z klubów ekstraklasy i pierwszej ligi, ale pierwszeństwo ma Cracovia - mówi.
Jeszcze w połowie rundy jesiennej wydawało się, że przygoda Pawlusińskiego z Cracovią dobiegnie końca. Nie widział go w swojej koncepcji trener Rafał Ulatowski, ale jego następca, Jurij Szatałow "odkurzył" "Plastika". Bramka Pawlusińskiego przesądziła o zwycięstwie Cracovii 3:2 w dramatycznym spotkaniu ostatniej kolejki rundy jesiennej z GKS-em Bełchatów. - Trener Szatałow rozmawiał ze mną i jest za tym, żebym tu został, widzi mnie w drużynie, ale decyzja należy do klubu. Cieszę się, że trafiłem na trenera, który dalej jest zainteresowany moją osobą, bo gdyby tu był pan Ulatowski, to już by mnie w klubie nie było. Cieszę się, że tego człowieka już tu nie ma, bo przyjście trenera Szatałowa dużo zmieniło w zespole. Gdyby trener Szatałow był w klubie troszkę wcześniej, to mielibyśmy więcej punktów - twierdzi Pawlusiński.