Chociaż Borussię i Werder dzieli w ligowej tabeli aż 21 punktów, rywalizacja na Signal-Iduna Park wcale nie musi mieć jednostronnego przebiegu. Wszystko za sprawą metamorfozy jaką przechodzi ostatnio drużyna Thomasa Schaafa. Popełniająca wcześniej szkolne błędy i przepuszczająca mnóstwo goli defensywa bremeńczyków w ostatnich trzech meczach (z St. Pauli, Wolfsburgiem i Interem) zachowała czyste konto. Nieźle poczyna sobie niedoświadczony Daniel Schmidt, a na środku poprawnie spisuje się Sebastian Proedl. W Dortmundzie na pewno zabraknie zawieszonego Hugo Almeidy, ale zastąpi go nie byle kto, bo najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii Bundesligi Claudio Pizarro. Ze skrzydła wspierać go będzie Mario Arnautović, który zdołał już zaaklimatyzować się nad Wezerą. - To będzie dla nas kluczowy pojedynek, który zdecyduje z jakiego miejsca przystąpimy do rundy wiosennej - mówi o sobotnim pojedynku dyrektor Klaus Allofs. Werder z pewnością chciałby wywalczyć komplet punktów, ale przeciwko niemu przemawia nie tylko świetna forma piłkarzy BVB, ale i statystyka - Tim Wiese i spółka w ostatnich 3 sezonach przegrywali w Dortmundzie, a w bieżących rozgrywkach zwyciężyli tylko raz w ośmiu meczach.
Zespół Juergena Kloppa, który zapewnił już sobie tytuł mistrza jesieni, ma szansę pobić rekord wszech czasów Bayernu Monachium, który w pierwszej rundzie zgromadził 44 punkty. By czarno-żółci przeszli do historii, muszą pokonać zarówno Bremę, jak i Frankfurt. - Nie myślę o trzech najbliższych grach. Najważniejszy jest najbliższy pojedynek, więc wszyscy koncentrujemy się na Werderze - przekonuje dyrektor Hans-Joachim Watzke. - Werder to jeden z najmocniejszych zespołów w lidze. Jeśli tylko im się na to pozwoli, natychmiast zaczynają być groźni - ostrzega Klopp. Po dwóch udanych występach w wyjściowym składzie ponownie na ławce rezerwowych zasiądzie Robert Lewandowski. Do zdrowia wrócił bowiem Lucas Barrios i, choć w tygodniu trenował tylko indywidualnie, ma być gotowy na sobotę. W podstawowej "jedenastce" próżno szukać również Jakuba Błaszczykowskiego, który prawdopodobnie znów przegra rywalizację z duetem Mario Goetze - Kevin Grosskreutz. Od 1. minuty zagra natomiast Łukasz Piszczek. Polak musi jednak stale udowadniać swoją wartość, bowiem jego konkurent, Patrick Owomoyela ma wznowić treningi 3. stycznia i być w pełni sił na początek rundy rewanżowej.
- Celem jest, by przed zimową przerwą, dołączyć do czołówki. To musi być możliwe z tym zespołem - uważa dyrektor sportowy HSV, Bastian Reinhardt. - Nie zrezygnowaliśmy z naszych aspiracji i wciąż chcemy awansować do europejskich pucharów - nie traci rezonu krytykowany trener Armin Veh. W Hamburgu po porażce 0:1 z Freiburgiem i spadku na 9. lokatę zawrzało i wydaje się, że jedynie sukces w starciu z Bayerem jest w stanie uspokoić nastroje na Imtech Arena. Rothosen czeka jednak niełatwa droga, bowiem Aptekarze w tym sezonie na wyjeździe jeszcze nie polegli. - Chcemy wygrać i z Hamburgiem, i Freiburgiem - mówi o przedzimowych planach Jupp Heynckes. - Mamy krytyczną opinię na temat tego spotkania - sądzi o... wygranym pojedynku z Kolonią opiekun Leverkusen, co pokazuje, jak daleko sięgają ambicje Bayeru. Dość niespodziewanie w ataku gości spodziewany jest nie Patrick Helmes, a mniej bramkostrzelny Eren Deridyok.
Świadkami jednostronnej rywalizacji mogą być kibice na Allianz Arena. - Nie jedziemy do Monachium tylko po to, by wymienić się koszulkami. Chcemy oczywiście zdobyć punkty - przekuje pomocnik beniaminka Fabian Boll. W zespole Holgera Stanislawskiego nie brakuje jednak kłopotów - trójka piłkarzy, w tym Carlos Zambrano, została odsunięta od składu. W tej sytuacji trudno liczyć na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo Brunatnych na terenie 22-krotnego mistrza od 1991 roku. - Nie mogę w to uwierzyć. W tym meczu graliśmy przecież tylko my - niepocieszony po porażce 0:2 z Schalke i zwiększeniu straty do lidera do 17 punktów był Louis van Gaal. Morale obrońców tytułu podbudowała nieco wygrana 3:0 z FC Basel. - Powinniśmy strzelić więcej bramek. Graliśmy słabo, dopóki Franck nie zdobył gola - narzekał jednak Mark van Bommel. Wspomniany Franck Ribery strzelił dwie bramki i, jak uważają niemieckie media, wreszcie wraca do najwyższej formy. Na środku defensywy znów zagra eksperymentalny duet Breno - Anatolij Tymoszczuk.
Interesujący pojedynek szykuje się na Stadion am Bruchweg, gdzie Die Nullfunfer bronić będą pozycji wicelidera. Po pechowej i zdaniem wielu wypaczonej decyzją arbitra porażce sprzed tygodnia przewaga ekipy Thomasa Tuchela nad grupą pościgową skurczyła się do 1 "oczka". Jednakże najbliższy rywal rewelacji rozgrywek - Schalke Gelsenkirchen - po podbudowujących wygranych z Bayernem i Benfiką z pewnością będzie chciał podtrzymać dobrą serię. Jedna z ostatnich szans czeka Jensa Kellera - jeżeli Stuttgart nie zdobędzie kompletu punktów w dwóch ostatnich grach, jego miejsce na ławce trenerskiej zajmie Bruno Labbadia. W Hanowerze Die Schwaben łatwo jednak nie będzie - Die Roten zwyciężyli bowiem ostatnio cztery razy pod rząd. - Biegaliśmy, walczyliśmy i... nie zdobyliśmy punktów. Zrobimy teraz wszystko, co możliwe, bo pozytywne zakończenie rundy jest dla nas kluczowe - komentował pechową porażkę 2:3 w Leverkusen i nadchodzący pojedynek z Eintrachtem Pedro Geromel, obrońca Kolonii. Koziołki grają ostatnio z pasją, przyjemnie dla oka i zasługują na wydobycie się ze strefy spadkowej. Dlatego też w sobotę będą faworytami (od 1. minuty powinien wystąpić zbierający dobre recenzje Adam Matuszczyk), zwłaszcza że w bramce Orłów zabraknie jednego z najlepszych golkiperów ligi, Oki Nikołowa.
Program 16. kolejki Bundesligi:
Piątek, 10. grudnia:
Hannover 96 - VFB Stuttgart, godz. 20.30
Sobota, 11. grudnia:
TSG Hoffenheim - FC Nuernberg, godz. 15:30
Hamburger SV - Bayer Leverkusen, godz. 15:30
FC Koeln - Eintracht Frankfurt, godz. 15:30
Bayern Monachium - FC Sankt Pauli, godz. 15:30
FC Kaiserslautern - VFL Wolfsburg, godz. 15:30
Borussia Dortmund - Werder Brema, godz. 18.30
Niedziela, 12. grudnia:
SC Freiburg - Borussia Moenchengladbach, godz. 15:30
FSV Mainz - Schalke Gelsenkirchen, godz. 17:30