Marcin Ziach: Nie spodziewał się pan chyba, że droga od trenera Młodej Ekstraklasy do funkcji dyrektora sportowego jest tak krótka.
Andrzej Orzeszek: Decyzja Tomka Wałdocha tak jak dla wszystkich również dla mnie była sporym zaskoczeniem. Tym większym, kiedy okazało się, że właśnie mnie mój poprzednik wskazał na najlepszego swojego następcę. Rozmowy były krótkie. Już w czwartek podjąłem decyzję, że podejmę się tego wyzwania.
Zaskoczyło pana to, że właśnie pana kandydaturę wskazał Wałdoch odchodząc z Górnika?
- Było to dla mnie duże zaskoczenie. Przez ostatnie miesiące razem z Tomkiem tworzyliśmy dla tego klubu coś nowego i chcę to dalej kontynuować. Jestem z moim poprzednikiem w stałym kontakcie, dzięki czemu trudne kwestie zawsze mogę z nim przedyskutować i podjąć najlepszą decyzję.
Ostatnimi czasy Andrzeja Orzeszka w Górniku wszędzie było pełno. Łatwiej chyba byłoby wymienić funkcje, których pan w Zabrzu nie pełnił niż odwrotnie.
- Nie byłem jeszcze prezesem (śmiech). Górnik to mój klub. Mieszkam w Zabrzu od lat i wiem, że tej firmie po prostu się nie odmawia. Grałem tutaj w piłkę, potem byłem asystentem trenera, by kilka miesięcy później wespół z Markiem Piotrowiczem samodzielnie prowadziliśmy zespół w lidze. Potem wróciłem do Górnika jako koordynator do spraw młodzieży i trener Młodej Ekstraklasy. Teraz jestem dyrektorem sportowym i mam przed sobą zadanie do wykonania. Nie boję się go podjąć, nie wyjadę po jednej porażce. Nade wszystko zawsze jednak będę trenerem.
Ma pan uprawnienia do prowadzenia drużyny w ekstraklasie, jest pan też zwierzchnikiem trenera Adama Nawałki. Nie korci pana, by zastąpić go na stanowisku?
- Trener Nawałka robi w Zabrzu dobrą robotę. Bronią go wyniki i ciekawy styl, jaki drużyna prezentuje na boisku. Prócz kilku wyjazdowych wpadek na dobrą metę nie ma się czego przyczepić. Górnik zajmuje miejsce w środku tabeli i to nas w tym sezonie satysfakcjonuje, bo celem na ten sezon jest spokojne utrzymanie.
Ostatnie lata pokazały, że fotel dyrektora sportowego w Zabrzu rozgrzany jest do czerwoności. Żaden z pana poprzedników nie zagrzał miejsca na dłużej.
- Jest to rzeczywiście funkcja niewdzięczna i zdaję sobie z tego sprawę. Zresztą nie tylko w Górniku, ale w każdym klubie dyrektor sportowy to osoba, na której spoczywa szczególna odpowiedzialność za wynik sportowy. Z drugiej strony wiem też, że byle kto nie otrzyma od zarządu tak dużego kredytu zaufania, dlatego dla mnie ta posada wiąże się także z dużym wyróżnieniem.
Jakie priorytety pan sobie nakreśla, jako nowy dyrektor sportowy?
- Chciałbym zbudować silny pion szkolenia młodzieży, żeby Górnik był drużyną, o sile której stanowią wychowankowie. Udało mi się to uczynić już w Młodej Ekstraklasie, bo moi chłopcy pokazali charakter, ambicję i determinację. Oczywiście nie jest to ta sama ranga i prestiż co gra w ekstraklasie, ale potwierdza to regułę, że lepiej dać szansę swoim talentom niż robić zaciągi z innych klubów.
Taki model jest słuszny także wtedy, kiedy w klubie się nie przelewa, a tak ostatnimi czasy w Górniku jest.
- Zachowanie przez klub płynności finansowej jest bardzo ważne i to również jest jednym z moich celów. Mam nadzieję, że przez obraną drogę Górnik będzie krok po kroku budował swoją siłę. Chciałbym, żeby ta drużyna doświadczyła tego co ja, kiedy sięgałem po tytuły mistrza Polski, a potem w europejskich pucharach mierzyłem się z Bayernem, Glasgow Rangers czy Juventusem. Wtedy też w kadrze było wielu młodych chłopaków.
Za trzy tygodnie otwiera się zimowe okienko transferowe. Górnik będzie szukał wzmocnień, czy opierać się będzie na obecnej kadrze wspartej zawodnikami Młodej Ekstraklasy?
- Na pewno jeden czy dwóch dobrych zawodników by się w każdym klubie przydało. Nie chciałbym jednak wymieniać nazwisk czy pozycji na jakie będziemy szukali wzmocnień. Porozmawiamy z trenerem Nawałką i przeanalizujemy rundę jesienną, a potem będziemy myśleć o pozycjach, na które przydaliby się nowi zawodnicy.
Już w ostatnich dniach w klubie na testach pojawił się prawdziwy zaciąg.
- Było kilku zawodników, ale ostatecznie wszystkim podziękowaliśmy. Szczególnie ciekawi byliśmy co pokaże Rafał Wodniok. To chłopak, którego od dłuższego czasu obserwowaliśmy i udało nam się ściągnąć go na testy. Pokazał, że ma duże możliwości, ale na razie pozycja, na jakiej występuje jest silnie obsadzona i mu podziękowaliśmy. Niewykluczone jednak, że temat jeszcze wróci. Prowadzimy też rozmowy z kilkoma zawodnikami, ale czy któryś z nich do nas trafi pokażą najbliższe tygodnie.