Prezes Lecha: Peszko nie potrafił uszanować kibiców i klubu

Andrzej Kadziński, prezes Lecha Poznań, powiedział w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego, że nie chciał po raz kolejny namawiać Sławomira Peszkę do pozostania na Bułgarskiej. Kadziński ma pretensje do tego pomocnika.

Czy były jakieś szanse zatrzymania tego gracza? - Żadnych, bo z niewolnika nie ma pracownika. A tak to wyglądało, że Sławek po raz kolejny w przerwie w rozgrywkach zabrał się za temat odejścia. Zrobił to i basta! Nie miałem zamiaru po raz kolejny go prosić, żeby został, bo przed Kolejorzem są następne ważne wyzwania. Latem, w przededniu walki o Ligę Mistrzów, udało mi się go nakłonić do dalszej gry w Poznaniu. Jak widać, na krótko. Teraz już nie robiłem tego, bo była w nim zbyt duża chęć wyjazdu. Nie miałem zresztą argumentów ze względu na kwotę odstępnego w kontrakcie. Był ważnym ogniwem w Lechu, ale nie potrafił uszanować kibiców i klubu - tak mu szczerze powiedziałem na odchodne. Ja w ogóle nienawidzę ludzi, którzy nie identyfikują się z zespołem, za nic mają herb, który noszą na koszulce - mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Andrzej Kadziński, prezes Lecha Poznań.

- Świat się na tym jednym facecie nie kończy. Mamy na pozycji prawego pomocnika bardzo dobrego zawodnika, Jacka Kiełba. Ściągnęliśmy go pół roku temu, żeby w przyszłości zastąpił właśnie Peszkę. Teraz przed nim wielka szansa. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że ma wielkie umiejętności. Wszyscy widzieli, jaką zmianę dał w starciu z Manchesterem City w Poznaniu. Walczyć z nim będzie Tomasz Mikołajczak, który wraca z wypożyczenia do Polonii Bytom. Nie spisywał się tam dobrze, ale grał w ataku. A tymczasem my pamiętamy, że potrafił świetnie radzić sobie na prawym skrzydle. Właśnie, kiedy zastępował Peszkę. Występ przeciwko Jagiellonii najlepszym przykładem. Natomiast nie ma wątpliwości, że potrzebujemy napastnika - dodał.

Źródło: Przegląd Sportowy.

Źródło artykułu: