Mariusz Piekarski: Kamil Grosicki zyska sportowo i finansowo

Już tylko godziny dzielą Kamila Grosickiego od transferu do Sivassporu Kulübü. W niedzielę "Grosik" poleci do Turcji, aby spotkać się z działaczami Sivassporu i przejść testy medyczne. Jeśli pójdą one po jego myśli, to Grosicki podpisze 3,5-letni kontrakt. Jagiellonia Białystok na tym transferze zarobi 900 tys. euro.

- Warunki kontraktu dopięte są na ostatni guzik. Jeżeli Kamil przejdzie testy medyczne, to pozostanie nam tylko złożyć parafki pod umową - informuje Mariusz Piekarski, menedżer piłkarza, który jest przekonany, że Grosicki zrobił znakomity ruch, decydując się na transfer do zespołu, który jest zagrożony degradacją - Sivasspor na półmetku rozgrywek ma tylko punkt przewagi nad zespołem znajdującym się w strefie spadkowej.

- Kamil zyska sportowo i finansowo. Zarobki są nieporównywalnie wyższe niż w Polsce, a gra w piłkę nożną jest przecież jego pracą. Turcy posiadają budżety dużo większe od polskich klubów i spokojnie mogą zaoferować piłkarzom lepsze pieniądze niż kluby z naszego kraju. Jeśli chodzi o stronę sportową, to Kamil będzie mógł przecież rywalizować z takimi firmami jak Galatasaray, Fenerbahçe, Beşiktaş, Trabzonspor czy Bursaspor, które na rynku europejskim są bardziej znane niż Jagiellonia - argumentuje Piekarski.

Menedżer Grosickiego uważa, że przeprowadzka nad Bosfor daje młodemu napastnikowi wiele korzyści. - Jeżeli Kamil pokaże się z równie dobrej strony jak w Jagiellonii, klubie, który niezaprzeczalnie otworzył mu witrynę na Europę, to Sivasspor nie będzie jego ostatnim zespołem. Kamil będzie musiał jak najszybciej nauczyć się języka tureckiego lub angielskiego, bo to pomoże mu w aklimatyzacji - uważa Piekarski.

W przerwie zimowej do grających w Turcji Arkadiusza Głowackiego (Trabzonspor), Marcina Kusia (Istambuł BB) i Michała Żewłakowa (Ankaragücü) dołączyło trzech piłkarzy z Wisły Kraków - Mariusz Pawełek zasilił Konyaspor, a Paweł i Piotr Brożkowie trafili do Trabzonsporu. Tak więc kolonia polskich piłkarzy nad Bosforem znacząco się powiększyła. Kolejnym Polakiem będzie Grosicki.

- W Turcji dobrze pamiętany jest Roman Kosecki. Również Mirosław Szymkowiak prezentował się z jak najlepszej strony, jednak nie wytrzymał w Trabzonie w miejscu zamieszkania i zdecydował się zakończyć karierę. Kamil jest jednak mocny psychicznie i da sobie radę - stwierdza Piekarski.

Tureckie kluby słyną z fanatycznych kibiców, którzy są wizytówką tamtejszych klubów. - W Turcji doping jest żywiołowy, codzienne życie również kręci się głównie wokół piłki. Są wielkie transfery i coraz większe nazwiska. Trener Zico czy pomocnik Guti to tylko niektóre z nich - zauważa Piekarski.

Komentarze (0)