Przedsiębiorstwo "Nadwozia - Partner" należy do Grzegorza Książka, który wraz z Dariuszem Kozielskim przejął w lutym 51% akcji, należących wcześniej do Krzysztofa Szatana. Tajemnicą handlową pozostaje, jaką kwotą współwłaściciel zamierza wspierać klub. Trwają poszukiwania innych sponsorów, prezes Marek Adamczyk liczy na to, że Zagłębie będzie dysponowało budżetem, wynoszącym 4 miliony złotych. Zgromadzenie takich środków może nie być proste, bo Miasto, które jest mniejszościowym udziałowcem spółki, we wstępnym projekcie budżetu nie zapisało na finansowanie Zagłębia ani złotówki.
Tymczasem sosnowiczanie podpisują kolejne kontrakty. Wygląda na to, że trener i dyrektor sportowy stawiają na piłkarzy o bardzo dobrych warunkach fizycznych. Wcześniej Zagłębie zatrudniło: Ireneusza Grybosia (187 cm wzrostu), Pawła Posmyka (190 cm), Sławomira Jarczyka (191 cm), Marka Sukera (193 cm). W piątek średnia wzrostu kadry uległa znacznemu podwyższeniu, bo z klubem związał się mierzący 202 cm Jakub Dziółka . Środkowy obrońca będzie grał na Stadionie Ludowym przez najbliższe 1,5 roku. W kontrakcie znalazł się jednak punkt, pozwalający na jego rozwiązanie latem. Podobne zapisy mają zresztą wszyscy wymienieni wyżej piłkarze.
Dziółka urodził się w Chorzowie (rocznik 1980), ale jest wychowankiem katowickiego GKS-u. Z macierzystego klubu trafił do Polonii Łaziska Górne, a stamtąd do Górnika Katowice. Jego kariera nabrała rozpędu w sezonie 2005/2006, kiedy trafił do grającej w starej II lidze Szczakowianki. Klub z Jaworzna spadł wtedy z ligi, a Dziółka podpisał kontrakt z KSZO. W barwach tej drużyny nie rozegrał jednak żadnego meczu, bo z powodów rodzinnych zdecydował się na rozwiązanie podpisanej umowy. Trafił do Bytomia i okazało się to strzałem w dziesiątkę, bo skazywana na spadek Polonia awansowała do ekstraklasy, a Dziółka miał pewne miejsce w wyjściowym składzie. W ciągu dwóch sezonów na najwyższym szczeblu rozgrywek wystąpił w 32 meczach i strzelił jedną bramkę.
Ekstraklasowe progi okazały się dla mierzącego 202 cm wzrostu obrońcy za wysokie. Szczególnie po sezonie 2008/2009 trafiał do różnego rodzaju "anty jedenastek", układanych przez dziennikarzy sportowych i po 3 sezonach w Bytomiu, musiał sobie szukać nowego pracodawcy. Był sprawdzany w szkockich klubach Motherwell i Aberdeen, szczęścia szukał też za naszą południową granicą. Pracy ostatecznie nie znalazł, a kiedy w końcu wrócił do Polski, okienko transferowe już się zamykało i w ostatniej chwili trafił do IV-ligowej Victorii Jaworzno.
Na futbolowych peryferiach spędził tylko jesień sezonu 2009/10 i równo rok temu wrócił do klubu, w którym zaczynał, czyli GKS-u. Wiosną grał coraz lepiej, wywalczył sobie miejsce w wyjściowej jedenastce, ale 26. maja, podczas meczu z Flotą Świnoujście, zerwał więzadła krzyżowe. Kontuzję leczył przez pół roku, a kiedy już ją wyleczył, okazało się, że nie ma dla niego miejsca w GKS-ie. Umowę rozwiązał w czwartek, a już w piątek podpisał nową - z Zagłębiem.