- Wszystko działo się bardzo szybko. W ciągu tygodnia wszystkie formalności były załatwione, zarówno nasze, jak i między klubami - przyznał Paweł.
Brożkowie byli związani z Wisłą niemal przez całą karierę. Pierwsze kroki stawiali w PKS-ie Białogon Kielce i z tego klubu "via" SMS Zabrze trafili na Reymonta 22, wraz z zastępem utalentowanych nastolatków z całej Polski. W krakowskim klubie dojrzewali jako ludzie i piłkarze, na co zwrócił uwagę prezes Wisły, Bogdan Basałaj. Są jedynymi zawodnikami, którzy byli w klubie niemal od początku ery Tele-Foniki.
- To jest dzień bardzo szczególny, bo bracia Brożkowie - obok być może masażysty i magazyniera - mają najdłuższy staż w Wiśle. Odchodzą od nas osoby nietuzinkowe i w dodatku w wydaniu bliźniaczym. Takie jest życie piłkarskie, życie klubowe, że nawet w najlepszej rodzinie przychodzi czas odejścia - mówił sternik Białej Gwiazdy, pozwalając sobie na wspomnienia: - Pamiętam, że kiedy przyszedłem do Wisły w 2000 roku, to Paweł i Piotr byli w klubie już dwa lata. Pamiętam, że chodziłem do szkoły i musiałem ich troszkę gonić, jeżeli chodzi o język angielski (śmiech). Zawsze byli naszą wielką nadzieją. Myślę, że gdyby wówczas istniało w Polsce coś takiego, jak Młoda Ekstraklasa, to mogliby osiągnąć jeszcze więcej.
Brożkowie wchodzili w dorosły w futbol w momencie, kiedy Wisła dysponowała bardzo mocną drużyną prowadzoną przez Henryka Kasperczaka. Zwłaszcza Paweł miał wówczas olbrzymie trudności z załapaniem się do wyjściowego składu. - Mieli ciężko, szczególnie jeśli chodzi o Pawła, który konkurował z Tomkiem Frankowskim, Maciejem Żurawskim i Marcinem Kuźbą. Dla nastolatka była to ciężka konkurencja. Ówczesne rozwiązania w polskiej piłce i naszym klubie nie pomagały im za bardzo. Paweł to nadrobił i dał golami satysfakcję kibicom. Piotrek ma inną charakterystykę - jest pomocnikiem, obrońcą, więc gra mniej spektakularnie - ciągnął dalej Basałaj.
W czasie pożegnania w roli "rzecznika" braci wystąpił Paweł, który chyba lepiej radził sobie ze wzruszeniem. - Chcielibyśmy przede wszystkim podziękować działaczom, kibicom i kolegom, z którymi przez 12 lat mieliśmy wzloty i upadki. Znając jednak nasz charakter, będziemy pamiętać tylko wzloty. Szczególnie chcielibyśmy podziękować Radkowi Sobolewskiego, z którym mieliśmy chyba najlepszy kontakt. Graliśmy razem przez wiele lat. Prezes chciał nas pożegnać, ale my chcielibyśmy powiedzieć "do zobaczenia", bo mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś zagramy w Wiśle Kraków - mówił dwukrotny król strzelców polskiej ekstraklasy.
- Podobnie jak Paweł, nie chcę się żegnać. Mówię "do widzenia" i dziękuję za te 12 wspólnych lat - mówił Piotr. - Traktowałem Wisłę jak drugi dom. Świętnie się tu czułem. Będzie brakowało mi wszystkiego: klubu, kibiców, stadionu, miasta. Najmilej będę wspominał mistrzostwa Polski, a szczególnie to pierwsze zdobyte z trenerem Maciejem Skorżą, kiedy po złym sezonie potrafiliśmy się podnieść i mieliśmy kilkanaście punktów przewagi nad drugim zespołem - dodał lewonożny obrońca.
Piotr przyznał, że koledzy z Trabzonsporu całkiem nieźle radzą sobie z rozróżnianiem bliźniaków: - Część kolegów już nas rozpoznaje, a część nie. Myślę, że to kwestia czasu i będą mówić "Paweł", "Piotr", a nie "Brożek Brothers" - dorzucił Paweł.
Dorobek braci Brożków w Wiśle:
Paweł: 248 występów / 110 bramek (178/81 w ekstraklasie, 30/14 w Pucharze Polski, 12/4 w Pucharze Ligi Polskiej oraz 28/14 w europejskich pucharach). 6 tytułów mistrza Polski (2001, 2003, 2004, 2005, 2008, 2009), 2 Puchary Polski (2003, 2003), Puchar Ligi Polskiej (2001), 2 tytuły króla strzelców ekstraklasy (2008, 2009).
Piotr: 223 występy / 16 bramek (156/11 w ekstraklasie, 24/0 w Pucharze Polski, 17/2 w Pucharze Ligi Polskiej oraz 26/3 w europejskich pucharach)