Wiosną poznaniacy rywalizować będą na trzech frontach i żadnego z nich nie mogą zlekceważyć. Ich sytuacja w ekstraklasie jest bardzo zła, więc trzeba walczyć o zdobycie Pucharu Polski, aby w razie niepowodzenia w lidze zapewnić sobie prawo startu w europejskich pucharach. A jak ważna i prestiżowa jest Liga Europejska nikomu mówić nie trzeba, więc i tam lechici muszą dać z siebie wszystko.
Dlatego tak istotne były zimowe wzmocnienia, aby trener Jose Maria Bakero mógł rotować składem. Do Lecha trafili Bartosz Ślusarski, Hubert Wołąkiewicz, Vojo Ubiparip, Rafał Murawski i z wypożyczenia do Polonii Bytom powrócił Tomasz Mikołajczak. Z zawodników, którzy stanowili jesienią o sile zespołu odszedł tylko Sławomir Peszko, więc śmiało można stwierdzić, że Kolejorz wiosną będzie znacznie silniejszy. - Lech będzie zdecydowanie silniejszą drużyną niż jesienią. Jej wartość na pewno bardzo podniesie Rafał, który znów będzie liderem nie tylko na boisku, ale i w szatni. "Muraś" wraca z bagażem nowych doświadczeń, jest teraz bez wątpienia dużo lepszym piłkarzem niż dwa lata temu, kiedy wyjeżdżał do Kazania - mówi Marek Pogorzelczyk w wywiadzie dla Głosu Wielkopolskiego.
Jeszcze niedawno wydawało się, że Lech pozyska następcę Peszki, ale ostatecznie z tego pomysłu zrezygnowano, choć prowadzone były rozmowy z Tomaszem Wróblem z GKS-u Bełchatów i Modou Sougou z Akademiki Coimbria. - Doszliśmy do wniosku, że więcej transferów w tym okienku już nie przeprowadzimy. Nie ma sensu robić czegoś na siłę. Sougou będziemy obserwowali, może sięgniemy po niego latem - dodaje dyrektor sportowy poznańskiego klubu.
Zimowe okienko transferowe można w Lechu uznać za bardzo udane. Do pełni szczęścia brakowało tylko sprowadzenia Darvydasa Sernasa z Widzewa Łódź. - Być może okaże się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - mówi Pogorzelczyk. Jego słowa rzeczywiście mogą się sprawdzić, ponieważ zamiast Litwina do Kolejorza trafił Vojo Ubiparip, który pokazał się z dobrej strony w meczach sparingowych i dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.