Manuel Almunia: Nie muszę nic nikomu udowadniać

Bramkarska karuzela na Emirates Stadium zatoczyła koło. Po tym, jak Manuel Almunia z powodu urazu łokcia stracił miejsce w składzie na rzecz Łukasza Fabiańskiego i Wojciecha Szczęsnego, teraz wrócił między słupki bramki Arsenalu Londyn, ponieważ kontuzjowani są obaj polscy bramkarze.

Almunia urazu łokcia doznał we wrześniowym meczu ligowym z West Bromwich Albion i na trzy kolejne miesiące jego miejsce zajął Fabiański. Ten z kolei na początku stycznia nabawił się kontuzji ramienia, która wykluczyła go z gry do końca sezonu. Menedżer Kanonierów, Arsene Wenger na następcę "Fabiana" namaścił 21-letniego Szczęsnego, który w ostatnich tygodniach spisywał się bardzo dobrze.

We wtorkowym meczu rewanżowym 1/8 finału Ligi Mistrzów z Barceloną przy jednej z interwencji Szczęsny zwichnął palec lewej dłoni i Almunia został przywrócony do łask. - Nie muszę nic nikomu udowadniać - mówi hiszpański bramkarz, który w styczniowym oknie transferowym nosił się z zamiarem odejścia z Arsenalu. - Mój kontrakt z Arsenalem jest jeszcze ważny przez rok i teraz muszę zagrać kilka spotkań, które pomogą mi wrócić do najwyższej formy - dodaje.

Od 25 września, czyli momentu, w którym odniósł kontuzję, Almunia wystąpił w zaledwie trzech meczach Pucharu Anglii i ostatnio przez 70 minut na Camp Nou. - Miałem trudny czas przez kontuzje i brak grania, ale podchodzę do tego spokojnie. Teraz będę grał i zrobię wszystko, co w mojej mocy - zapewnia 34-letni bramkarz.

Komentarze (0)