Maor Melikson: Nie lubię słowa "gwiazda"

Wydaje się, że Wisła Kraków zrobiła doskonały transfer ściągając do swojego zespołu Maora Meliksona. Izraelczyk potrafi doskonale rozgrywać piłkę i zaliczać niekonwencjonalne asysty.

Izraelczyk jest zadowolony z życia w Krakowie. - Czuję się bardzo dobrze, a wszyscy są bardzo mili. Nikt nie dba o to, skąd przychodzę, ale o to po co - przyszedłem pomóc drużynie zostać mistrzem Polski i tylko na tym mi zależy. Kibice Wisły są niesamowici, a mecze w Krakowie zwariowane - fani krzyczą, dopingują. Atmosfera jest świetna! - mówi w wywiadzie dla Super Expressu Maor Melikson.

W Izraelu każdy mężczyzna musi przejść przeszkolenie wojskowe. Nie inaczej było z Meliksonem. - Wszyscy w Izraelu mamy miesięczne przygotowania, a później - ponieważ gram w piłkę - zająłem się pracą przy biurku. My, zawodnicy, po prostu robimy wszystko co potrafimy, by pomóc naszemu krajowi. Trudno być jednocześnie profesjonalnym graczem i żołnierzem, ale robimy co możemy - dodaje.

Chociaż ma polskie obywatelstwo, to jednak powoli idzie mu nauka języka. - Powoli się uczę. Przede wszystkim poznaję piłkarskie słowa, ale będę pracował na lekcjach w klubie i na pewno przyjdą efekty. Na razie mogę powiedzieć: "dzień dobry", "dziękuję" i "siedemdziesiąt siedem", bo to numer mojego domu... - kończy w rozmowie z Super Expressem.

Źródło: Super Express.

Komentarze (0)