"Tiki-taka" po krakowsku - prawie 600 celnych podań Wisły Kraków (wideo)

Robert Maaskant ma powody do zadowolenia. Jego Wisła Kraków jest liderem ekstraklasy i tylko kataklizm może odebrać jej mistrzostwo kraju. Do tego piłkarze Białej Gwiazdy robią systematyczne postępy i stosują się do wskazówek swojego szkoleniowca, który hołubi grze opartej na krótkich podaniach.

Przed laty w Polsce nazywano to "krakowską" grą, a dziś jest popularne na całym świecie dzięki niesamowitemu stylowi prezentowanemu przez reprezentację Hiszpanii, a przede wszystkim Barcelonę Josepa Guardioli i nazywa się z hiszpańskiego "tiqui-taca" (bądź bardziej swojsko - "tiki-taka").

Kiedy w listopadzie minionego roku Barca w Gran Derbi rozbiła na Camp Nou Real Madryt 5:0, światowe serwisy obiegła informacja, że zawodnicy Dumy Katalonii wymienili w spotkaniu 608 celnych podań.

Zachowując wszelkie proporcje i umiar, takie małe "tiki-taka" zafundowali nam ostatnio gracze krakowskiej Wisły, którzy w wygranym 3:1 piątkowym meczu 22. kolejki ekstraklasy z GKS-em Bełchatów wymienili między sobą blisko 600 celnych podań. Wynik godny odnotowania, a warto zwrócić uwagę również na fakt, że bramkę na 3:1 autorstwa Cezarego Wilka poprzedziło 25 podań od nogi do nogi wiślaków.

- Mieliśmy w tym spotkaniu 580 dokładnych podań. To zdecydowanie najlepszy wynik w lidze. Sprawdzałem na przykład mecz Śląska z ostatniego weekendu i oni wykonali około 200 celnych podań - mówi Maaskant. - Wyćwiczenie dobrego rozgrywania ataku pozycyjnego zawsze zabiera trochę czasu. Widać, że zawodnicy spisują się pod tym względem coraz lepiej. Najlepszym przykładem jest sytuacja z pierwszej połowy, którą niestety zmarnował Genkow. To była świetna akcja. GKS miał tylu zawodników z tyłu, a my cały czas byliśmy w stanie kontynuować akcję podaniami z pierwszej piłki. Jeśli będziemy grać tak jak w tamtej sytuacji, ciężko będzie nas zatrzymać - dodaje z satysfakcją holenderski szkoleniowiec.

Wiosną Biała Gwiazda zdobywa więc bramki już nie tylko po szybkich kontratakach lub strzałach z dystansu. Doszły do tego stałe fragmenty gry i atak pozycyjny. - Jesteśmy groźni nie tylko w kontratakach, które możemy bardzo dobrze wyprowadzać, bo mamy bardzo szybkich piłkarzy, ale także potrafimy sobie stwarzać okazje, gdy mamy piłkę, a cała drużyna przeciwnika cofnęła się na swoją połowę - cieszy się Maaskant i dodaje: - Cały czas mamy możliwość ulepszenia każdego aspektu naszej gry. To czyni pracę z tym zespołem ciekawą, a drugiej strony mobilizuje zawodników do dalszego wysiłku w celu ulepszania tych elementów.

Zobacz akcję, o której mówi wyżej Robert Maaskant:

Zobacz finisz kapitalnej akcji, po której Wisła zdobyła trzecią bramkę:

Źródło artykułu: