Zespół pokazał charakter - komentarze po meczu Pogoń Szczecin - Bogdanka Łęczna

- W moim mniemaniu nie powinniśmy tego meczu zremisować, a właściwie to przegrać, bo dla nas ten wynik to porażka, gdyż prowadziliśmy 3:1, a skończyło się 3:3. Rzut karny, który był podyktowany w końcowych minutach gry był podyktowany niesłusznie - mówił po meczu Mirosław Jabłoński. Poniżej prezentujemy wypowiedzi trenerów obu drużyn.

Mirosław Jabłoński (trener Bogdanki Łęczna): Przeczytałem w prasie przed tym meczem, że mój zespół gra piłkę defensywną, że tylko się bronimy. Wydaje mi się, że było to spore nieporozumienie, gdyż ja takiej gry nie preferuję. W spotkaniu z Pogonią udowodniliśmy, iż gramy piłką, staramy się przeprowadzać ciekawe, oskrzydlające akcje. Uważam, że zagraliśmy w Szczecinie dobry mecz, ale kolejny, w którym nie dowieźliśmy wyniku do końca. Spotkanie bardzo ładnie nam się ułożyło, szkoda, że przy strzeleniu trzeciej bramki nie potrafiliśmy się utrzymać dłużej przy piłce i o to mam pretensję do swoich zawodników. W moim mniemaniu nie powinniśmy tego meczu zremisować, a właściwie to przegrać, bo dla nas ten wynik to porażka, gdyż prowadziliśmy 3:1, a skończyło się 3:3. Rzut karny, który był podyktowany w końcowych minutach gry był podyktowany niesłusznie, gdyż z pewnością nie było ruchu ręki w kierunku futbolówki, jeżeli ręka jest przy ciele, to wiadome jest, że zawodnik został trafiony. Wątpię w to, że sędziowie dobrze widzieli całą sytuację, bowiem za zagranie ręką ukarany został nie ten zawodnik, który dotknął futbolówkę. Nie mówmy więc, że sędziowie dobrze widzieli całą akcję. Oba zespoły grały w piłkę, oba walczyły o zwycięstwo i nie chcę umniejszać zasług gospodarzy w tym meczu.

Artur Płatek (trener Pogoni Szczecin): Widzieliśmy dwie połowy, gdzie zupełnie inaczej zaprezentował się zespół Pogoni. W pierwszej części meczu niektórzy moi zawodnicy byli jeszcze chyba myślami przy święceniu z koszyczkami. Jest to dla mnie jakiś materiał do przemyślenia. W drugiej połowie zupełnie inny zespół, choć w momencie, gdy Daniel Wólkiewicz ma sytuację bramkową goście strzelają nam gola. Ta akcja mogła złamać morale zespołu, jednak moja drużyna pokazała charakter, grała do końca. Zdołaliśmy dojść do wyniku 3:3. Myślę, że gdyby sędzia dokładnie się przypatrzył, to nie odgwizdałby faulu na Lebedyńskim i byłoby 4:3.

Źródło artykułu: