Jakub Rzeźniczak: Lechia postawiła nam wyższe wymagania

Zaledwie trzy dni po efektownym zwycięstwie w rewanżowym meczu 1/2 finału Pucharu Polski z Lechią Gdańsk 4:0, Legia Warszawa ponownie zmierzyła się z "Biało - Zielonymi". Tym razem jednak nie miała już szans na korzystny wynik. Zdaniem obrońcy "Wojskowych" Jakuba Rzeźniczaka, rywale tym razem postawili znacznie wyższe wymagania.

Maciej Kanczak
Maciej Kanczak

- Sobotni mecz znacznie różnił się od środowego. Lechia u siebie postawiła nam znacznie wyższe wymagania. Rywale zagrali pewniej i mądrzej, zwłaszcza na początku drugiej połowy spychając nas do głębokiej defensywy. Strzelili nam dwa gole, po których nie mieliśmy żadnego pomysłu na skuteczną odpowiedź. A przecież początek spotkania wcale na to nie wskazywał - stwierdził na gorąco Rzeźniczak.

Maciej Skorża przed starciem z gdańszczanami swoim podopiecznym szczególną uwagę kazał zwrócić na stałe fragmenty gry, które są mocną stroną Lechistów. Tymczasem... - Wiedzieliśmy, że rzuty wolne w wykonaniu Lechii są bardzo groźne, więc naszym celem było niedopuszczenie do nich, ale niestety nie udało się. Właśnie po jednych z takich dośrodkowań straciliśmy gola - zauważył.

A pomyśleć, że kilka dni wcześniej Legia nie dała żadnych szans Lechii w rewanżowym meczu 1/2 finału PP, wygrywając aż 4:0. Dlaczego w meczu ligowym wynik był już dla "Wojskowych" niekorzystny? - Wtedy Lechia szybko straciła gola, więc chcąc szybko wyrównać bardzo się otworzyła, stąd też wynik był tak wysoki. Tymczasem w sobotę straciliśmy bramkę i zazwyczaj w takich momentach psychicznie "siadamy" i nie potrafimy się odnaleźć. Było to widoczne po drugim golu dla gospodarzy - tłumaczy obrońca Legii.

Atmosfera w Warszawie więc tylko chwilowo się poprawiła. Po przegranej w Gdańsku znów na Legię spadnie olbrzymia fala krytyki. - Taki już jest zawód piłkarza, że raz się wygrywa, a raz się przegrywa. Gramy ze świadomością, że to jeden z najsłabszych sezonów w historii Legii. Musimy wziąć się w garść i zacząć w końcu wygrywać, zwłaszcza w finale Pucharu Polski. Bo to już chyba nasza ostatnia szansa na grę w europejskich pucharach - mówi.

Czy jednak 3 maja w Bydgoszczy Rzeźniczak pojawi się na murawie? Meczu z Lechią z powodu kontuzji, nie było mu dane dokończyć. - Kontuzja może być groźna, bowiem noga bardzo mnie boli. Niemniej jestem dobrej myśli i wierzę, że zagram w finale Pucharu Polski - kończy z nadzieją.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×