- To była dla nas Mission Impossible IV. Wiedzieliśmy, co tutaj się wydarzy. Przyzwyczajamy się do tego typu rzeczy. Pozbawiono nas szans na awans już w pierwszym meczu na Bernabeu. A tutaj w rewanżu to samo było jedynie kontynuowane - kręcił głową Cristiano Ronaldo.
- Wiele elementów składa się w pewną układankę. To, co zdarzyło się na Bernabeu, i to, co zdarzyło się dzisiaj, daje do myślenia. Barcelona ma świetny zespół, ale to wszystko wzbudza wątpliwości. Ciężko było grać w dziesięciu po czerwonej kartce tydzień temu, a tym razem mieliśmy utrudnione zadanie z powodu nieuznanego gola - najlepszy strzelec Królewskich dopatruje się spisku.
Portugalczyk miał wyraźne pretensje do Franka de Bleeckere o anulowanie trafienia Gonzalo Higuaina z 47. minuty, przy którym zaliczył asystę. - Pique popchnął mnie i przewróciłem się na Mascherano. Gdy występował w Liverpoolu nie był taki... Nauczył się sztuczek i oszustw od Barcelony! - oskarżył Javiera Mascherano o symulowanie.
CR7 odniósł się również do swoich słów po pierwszym pojedynku, w których niezbyt pochlebnie wyraził się o taktyce przygotowanej przez Jose Mourinho. - Na jednych pozycjach czuję się lepiej, a na innych gorzej. Wywołano burzę w szklance wody. To, co chciałem przekazać, zostało źle odczytane. Przyzwyczajam się już jednak zarówno do błędnego sędziowania, jak i do błędnych ocen prasy. Muszę z tym żyć - ocenił.
- W szatni panuje niezwykle smutna atmosfera. Bardzo ciężko gra się z tymi wszystkimi przeszkodami i komplikacjami - zakończył smutny Ronaldo.