Blamaż Elany - relacja z meczu Elana Toruń - Chojniczanka Chojnice

Fatalna dyspozycja Elany Toruń w ostatnim czasie nie zachęca kibiców do przyjścia na mecze, który odbywają się na stadionie znajdującym się przy ul. Bema. Starcie z Chojniczanką obserwowało 550 widzów, z czego 100 fanów przybyło na mecz z Chojnic. Mieli oni znacznie więcej powodów do radości, bowiem przyjezdni zdominowali boiskowe wydarzenia i zasłużenie zgarnęli komplet punktów.

Gospodarze wystąpili w niemal najsilniejszym zestawieniu. Pomimo to wyrównany bój z rywalami toczyli jedynie przez pierwsze osiem minut, czyli do momentu stracenia pierwszej bramki. Spotkanie poprzedzone zostało jeszcze chwilą ciszy, która miała uczcić pamięć zmarłego niedawno Wojciecha Grubeckiego - byłego piłkarza Elany.

Torunianie bramce rywali zagrozili już na samym początku. Poza polem karnym interweniował Krzysztof Baran. Bramkarz Chojniczanki źle wybijał piłkę i przejął ją Paweł Mądrzejewski. Gracz gospodarzy zdecydował się na szybki strzał z dystansu, ale nie trafił nawet w światło bramki. Elana nadal atakowała, ale podopiecznym Dariusza Durdy brakowało ostatniego podania.

Zespół gospodarzy jednak bardzo szybko opadł z sił i już w 8. minucie stracił pierwszą bramkę. Na lewej stronie z obrońcami rywali poradził sobie Szymon Matuszek i zagrał silnie wzdłuż bramki. Błąd popełnił Przemysław Kryszak, który przepuścił piłkę, a tę z najbliższej odległości do siatki wpakował Szymon Kaźmierowski.

Niedługo po zdobyciu bramki Chojniczanka powinna podwyższyć prowadzenie. Po ładnym kontrataku całej drużyny sam przed bramkarzem znalazł się Kaźmierowski, zawodnik gości chciał technicznym strzałem pokonać Kryszaka, ale nie trafił w bramkę. Napastnik Chojnic zrehabilitował się 120 sekund później, kiedy to przy bardzo biernej postawie defensywy Elany po raz drugi pokonał, tym razem nie mającego za wiele do powiedzenia, Kryszaka.

Po drugiej bramce tempo meczu wyraźnie spadło. Elana miała nawet problem z dostaniem się na połowę rywala. W 36. minucie miała miejsce kontrowersyjna sytuacja. Trener gospodarzy został odesłany przez sędziego Remigiusza Lewandowskiego na trybuny. Szkoleniowiec na pomeczowej konferencji zapewniał, że nie rozumie zachowania arbitra. - Dla mnie to była sytuacja żenująca. Oświadczam, że nie obraziłem pana sędziego technicznego w żaden wulgarny sposób - mówił. - To ja zostałem obrażony, nie powiem jakimi słowami - dodał. Szkoleniowiec twierdził, że jedynie pytał się czemu nie może wysłać na rozgrzewkę czterech piłkarzy, skoro ma prawo do dokonania tylu zmian. Trzeba przyznać szkoleniowcowi Elany rację, że przepis ten rzeczywiście jest, co najmniej, dziwny.

Mimo to w przerwie trener gospodarzy dokonał czterech zmian. Nie odmieniły one jednak stylu gry gospodarzy. Co więcej, Elana w 52. minucie straciła kolejną bramkę. Z 13. metrów huknął Kaźmierowski, w ustrzeleniu hat-tricka napastnikowi przeszkodziła poprzeczka. Na miejscu był jednak Tomasz Parzy, który nie miał problemów z wpakowaniem piłki do pustej bramki.

Goście nadal atakowali i stwarzali sobie kolejne okazje. Brakowało im jednak wykończenia. Elana rzadko kiedy zagrażała bramce Chojniczanki. W 56. minucie dobrą okazję zmarnował Grzegorz Mania, który nie trafił w piłkę na 5. metrze po podaniu Kelechiego Iheanacho. Ze strony gości najlepszą okazję znów miał Kaźmierowski, który w sytuacji sam na sam chciał minąć bramkarza, ale górą w tym pojedynku był Przemysław Kryszak.

Po tej serii gier Elana plasuje się na 9. pozycji w tabeli i ma koncie 40 punktów. Chojniczanka zajmuje 6. pozycję z dorobkiem 44 oczek.

Elana Toruń - Chojniczanka Chojnice 0:3 (0:2)

0:1 - Kaźmierowski 8'

0:2 - Kaźmierowski 18'

0:3 - Parzy 52'

Składy:

Elana: Kryszak - Kłos, Więckowski, Świderek, Wróbel (46’ Zaremski) - Skonieczka (46’ Młodzieniak), Modrzejewski, Grube (46’ Iheanacho), Zamara - Patora (46’ Sobolewski), Mania.

Chojniczanka: Baran - Andruszczak, Jakosz, Sierant, Mikołajczyk - Trojanowski (76’ Gibczyński), Parzy, Atanacković, Matuszek, Hajdamowicz (61’ Pestka) - Kaźmierowski.

Żółte kartki: Więckowski, Zaremski (Elana) oraz Parzy (Chojniczanka).

Sędzia: Remigiusz Lewandowski (Poznań).

Widzów: 550 (w tym gości: ok. 100).

***

Poniżej prezentujemy zapis pomeczowej konferencji.

Grzegorz Kapica (trener Chojniczanki): 28. wrzesień, 2010 rok - Wtedy graliśmy z Elaną u siebie, w 94. minucie goście zapewnili sobie zwycięstwo. Przed meczem obejrzeliśmy sobie najważniejsze fragmenty tego spotkania. Jechaliśmy ze sportową złością, mieliśmy ogromną chęć odebrania tego co straciliśmy kilka miesięcy temu. Udało się, do tego rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie. Nie sądzę żeby ktoś mógł podważyć to, co działo się na boisku. Wynik tego spotkania to najmniejszy wymiar kary jaki mógł paść w tym meczu. Gratuluję wszystkim chłopakom, bo rozegrali bardzo dobre spotkanie.

Szymon Kaźmierowski (piłkarz Chojniczanki, autor dwóch bramek): Otworzyłem wynik meczu i w końcu rozwiązałem worek z bramkami. Bardzo cieszą mnie te bramki i mam nadzieję, że wkrótce będzie ich więcej.

Dariusz Durda (trener Elany): Gratuluję trenerowi okazałego zwycięstwa, które mogło być jeszcze wyższe. Tak słabego meczu w wykonaniu mojej drużyny nie widziałem od dawna. To jest apogeum. W tym miejscu powinienem skończyć ocenianie moich zawodników. Analizowaliśmy mecz z Chojniczanką z tamtej rundy. Zespół był wówczas zmotywowany, ambitny, walczył do końca. Teraz tego zabrakło. Nie potrafiliśmy dać żadnej radości ludziom, którzy przychodzą na mecze, a niestety przychodzi ich coraz mniej i ubolewam z tego powodu. Mam nadzieję, że w następnych meczach chłopcy będą chcieli się zrehabilitować, bo ostatni wygrany mecz Elany miał miejsce 23. października tamtego roku. To jest już prawie sześć miesięcy oczekiwania na zwycięstwo. Mam nadzieję, że to niebawem osiągniemy. Musimy wstrząsnąć drużyną, bo już w środę będziemy grali z liderem.

Wojciech Świderek (kapitan Elany w 2. połowie): Szkoda, że nam przełamanie nie wyszło. W drugiej połowie staraliśmy się zmienić oblicze tego spotkania jednak się nie udało. Chcemy zagrać w tym sezonie najlepiej jak potrafimy, nie chcemy się poddawać. Musimy robić swoje i ciężko trenować. W następnym meczu postaramy się o zwycięstwo.

Źródło artykułu: