KS Gniezno o krok od remisu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W spotkaniu 25. kolejki I ligi futsalu gnieźnianie podejmowali w hali GOSiR przy ulicy Paczkowskiego zespół Inpulsu Alpol Siemianowice Śląskie. Mimo, że spotkanie miało wyłącznie znaczenie prestiżowe przyniosło wiele walki, emocji i dramaturgii.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsza połowa nie przyniosła bramek, chociaż zwłaszcza gnieźnianie mieli kilka dogodnych sytuacji strzeleckich. W 5. minucie Mariusz Sawicki mając przed sobą tylko bramkarza rywali posłał piłkę obok lewego słupka. Aż trzy stuprocentowe sytuacje strzeleckie mieli gnieźnianie w 15 minucie. Najpierw koronkową akcję całego zespołu minimalnie niecelnym strzałem zakończył Dariusz Rychłowski. Następnie dwa ataki "dwóch na jednego" również nie zostały wykorzystane przez Mariusza Sawickiego i Dariusza Rychłowskiego. Goście także mieli kilka okazji do zdobycia gola, ale po strzałach Mariusza Segeta, Tomasza Zieji i Sławomira Pękali skutecznie interweniował Michał Wasielewski i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem bezbramkowym.

Na początku drugiej części meczu kolejnej sytuacji nie wykorzystał Mariusz Sawicki. W pojedynku "jeden na jednego" z bramkarzem Inpulsu gnieźnieński napastnik trafił piłką w głowę Zbigniewa Modrzika. A, że niewykorzystane sytuacje bardzo często się mszczą to w 26. minucie prowadzenie objęli goście. Po faulu Michała Kupczyka na Sebastianie Bartoszku Inpuls egzekwował rzut wolny. Piłka została zagrana do Mariusza Segeta, który strzałem z około 11 metrów pokonał Michała Wasielewskiego. Trzy minuty później wyrównującą bramkę zdobył Michał Tym pokonując bramkarza gości bardzo silnym uderzeniem. Piłka po jego strzale odbiła się od prawego słupka a następnie od poprzeczki i wylądowała w bramce. Gnieźnianie mieli jeszcze kilka sytuacji dogodnych do zdobycia kolejnych goli, ale strzały Michała Kupczyka i Jacka Sandera zdołał obronić Zbigniew Modrzik. Końcówka spotkania była bardzo nerwowa i dramatyczna. Na pięć minut przed zakończeniem meczu gospodarze mieli już na koncie pięć fauli. Tymczasem goście zaczęli zastępować bramkarza piątym zawodnikiem. Podczas jednej ze zmian drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną otrzymał Mirosław Miozga, który obrzucając arbitrów niewybrednymi epitetami musiał opuścić boisko. Mimo bardzo nerwowej atmosfery goście zachowali do końca zimną krew. Na osiem sekund przed końcem spotkania Rafał Harazim w zamieszaniu podbramkowym pokonał Michała Wasielewskiego zdobywając zwycięskiego gola i ustalając wynik meczu na 1:2.

KS Gniezno - Inpuls Anpol 1:2 (0:0)

Bramki:

KS Gniezno: Michał Tym (29')

Inpuls: Mariusz Seget (26'), Rafał Harazim (40')

Źródło artykułu:
Komentarze (0)