Lider stracił punkty i traci przewagę - relacja z meczu Górnik Polkowice - ŁKS Łódź

Remisem zakończyło się spotkanie Górnika Polkowice z Łódzkim Klubem Sportowym w ramach 28. kolejki piłkarskiej I ligi. Ten wynik nikogo nie zadowala - gospodarze mieli szanse wygrać, zaś goście stracili 2 punkty - bardzo ważne w kontekście walki o awans.

Mimo kiepskiej postawy w ostatnich kolejkach, piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego jechali do Polkowic w roli faworyta. Tymczasem od początku to gospodarze zaatakowali i już w 9. minucie objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, doszło do ogromnego zamieszania w polu karnym ŁKS-u, piłka odbiła się od poprzeczki, następnie interweniował Bogusław Wyparło, ale przy trzeciej próbie dobitki, udało się w końcu umieścić futbolówkę w siatce Michałowi Mrozowi.

Nieco zaskoczeni takim obrotem sprawy, liderzy rozgrywek I ligi próbowali odrobić straty, jednak robili to dość nieporadnie i przez większość pierwszej połowy oglądaliśmy typową kopaninę - lekką optyczną przewagę miał ŁKS, ale podbramkowych akcji z obu stron było jak na lekarstwo. Tuż przed przerwą do podopiecznych Andrzeja Pyrdoła uśmiechnęło się szczęście, które miało twarz Sebastiana Szymańskiego, bramkarza Górnika. Z daleka zagrał w kierunku bramki Marcin Kaczmarek, chyba tylko on sam wie, czy była to próba strzału, czy też podanie, pewnie interweniować powinien Szymański i właściwie to robił - wyszedł do piłki, wyciągnął ręce ... po czym z niewyjaśnionego powodu wypuścił piłkę i pozwolił, aby ta, po odbiciu się jeszcze od słupka, wpadła do bramki.

Paradoksalnie, choć w drugiej połowie nie oglądaliśmy goli, to była ona zdecydowanie ciekawsza od pierwszej. Inicjatywę wyraźnie przejęli łodzianie, którzy śmielej zaatakowali i próbowali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Brakowało im jednak zazwyczaj ostatniego podania lub skutecznego wykończenia akcji przez napastników, np. Marcin Mięciel zazwyczaj zamiast strzelać na bramkę, zastanawiał się jak efektownie zagrać, co kończyło się stratami, a kreatywna gra ofensywy ŁKS-u zakończyła się wraz z zejściem z boiska Jakuba Koseckiego w 72. minucie.

Niewykorzystane sytuacje w piłce nożnej często się mszczą i w końcówce spotkania to gospodarze mogli pokusić się o zdobycie 3 punktów. W doliczonym czasie gry, najpierw piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał Kaczmarek, czego nie dostrzegł arbiter, a po chwili po nieudanej pułapce ofsajdowej defensywy ŁKS-u, sytuację sam na sam z Wyparłą zmarnował Mateusz Piątkowski, trafiając w poprzeczkę.

Remis powinien cieszyć Górników, jednak mogą oni czuć spory niedosyt, gdyż mieli sporą szansę na ogranie lidera. Z kolei łodzianie stracili 2 punkty z przewagi, jaką mają nad trzecią w tabeli Flotą Świnoujście, która zmalała do 5 "oczek".

Górnik Polkowice - ŁKS Łódź 1:1 (1:1)

1:0 - Mróz 9'

1:1 - Kaczmarek 42'

Składy:

Górnik: Szymański - Kokoszka, Mróz, Breznican, Opałacz, Bancewicz (67' Soboń), Salamoński, Chyła, Sierpina, Piotrowski (90+2' Oleksy), Piątkowski.

ŁKS: Wyparło - Klepczarek, Łabędzki, Woźniczka, Kaczmarek, Kłus, Mączyński, Romańczuk, Bykowski, Kosecki (63' Smoliński), Mięciel (72' Kujawa).

Żółte kartki: Mróz, Opałacz (Górnik) oraz Woźniczka, Mączyński, Kaczmarek, Smoliński (ŁKS).

Sędzia: Daniel Kruczyński (Żywiec).

Widzów: 1000.

Źródło artykułu: