Dawid Nowak: Trzeci mecz z rzędu nasza drużyna została skrzywdzona

Dawid Nowak strzelił w meczu ze Śląskiem Wrocław gola. Napastnik uważa, że jego drużynie należał się jeszcze rzut karny po faulu na nim. - Był ewidentny rzut karny - mówił Nowak.

Artur Długosz
Artur Długosz

Sporo pretensji do pracy arbitra w meczu Śląska Wrocław z PGE GKS-em Bełchatów miał Dawid Nowak. - Był ewidentny rzut karny po faulu na mnie i pod koniec meczu wychodziłem sam na sam, a sędzia pokazał spalonego, którego na sto procent nie było. Nie wiem co się dzieje z tymi, że tak powiem sędziami. To trzeci mecz z rzędu, gdzie ja jako sam zawodnik zostaję skrzywdzony. W meczu z Arką Gdynia był ewidentny rzut karny po faulu na mnie, z Widzewem Łódź wyszedłem sam na sam i strzeliłem bramkę, a pokazano spalonego, którego nie było. We Wrocławiu był ewidentny rzut karny i spalony, którego nie było. To są cztery stuprocentowe sytuacje, które sędziowie mi zabierają. Ja jako napastnik żyję z takich sytuacji i z takich strzelam bramki. Nie wiem, może niech sobie troszeczkę popatrzą na zawodników. Powinni się chyba uczyć jak zawodnik lubi grać, powinni o mnie na przykład wiedzieć, że często gram w linii. Nie wiem co się z nimi dzieje. To trzeci mecz z rzędu, gdzie nasza drużyna zostaje skrzywdzona. Mecz ze Śląskiem przegraliśmy na własne życzenie, ale to też taki szczegół, że sędziowie jednak też nam przeszkadzają - nie krył po spotkaniu rozgoryczenia snajper bełchatowian.

Po pierwszej połowie meczu we Wrocławiu podopieczni Macieja Bartoszka prowadzili 2:1. W drugiej na skutek fatalnych błędów głównie w defensywie dali sobie strzelić trzy gole i potyczkę przegrali 2:4. - Prowadziliśmy 2:1 do przerwy i przegraliśmy mecz. Sami jesteśmy sobie troszeczkę winni, bo nie możemy tracić takich bramek, jakie straciliśmy. Mecz posypał nam się w ciągu dwóch minut. W sumie wszystkie bramki jakie daliśmy sobie strzelić to na własne życzenie. Takie głupie bramki to nie przystoi drużynie z ekstraklasy tracić, bo cały zespół ciężko pracuje przez 90 minut na to, żeby strzelić gola. Najpierw udało się jednego, potem drugiego, a straciliśmy trzy takie, że ręce opadają - komentował reprezentant Polski.

- Bardzo dobrze nam się grało w pierwszej połowie. Utrzymywaliśmy się przy piłce, gra nam się układała. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Szkoda, szkoda, że nie udało się wygrać. Uważam, że po pierwszej połowie zdecydowanie zasługiwaliśmy na zwycięstwo - dodał.

Gole obciążają głównie konto defensorów, którzy w niektórych momentach zachowali się fatalnie. - Nie będziemy winić obrońców za stracone bramki, bo cały zespół je traci. Te we Wrocławiu były tak głupie, że aż szkoda o nich rozmawiać. Musimy o tym jak najszybciej zapomnieć. Zostały trzy kolejki i musimy przynajmniej te trzy mecze postarać się wygrać - powiedział piłkarz drużyny z Bełchatowa.

Na skutek porażki ze Śląskiem Wrocław drużyna z Bełchatowa praktycznie straciła szanse na udział w europejskich pucharach. - Ciężko będzie nawet jak wygramy trzy następne mecze. Mamy już siedem punktów straty do Śląska Wrocław i gorsze bezpośrednie mecze, więc wydaje mi się, że nie ma już co marzyć o pucharach - zaznaczył Dawid Nowak.

On sam we Wrocławiu zdobył jednego gola. Nowak wykorzystał nieporozumienie Mariusza Pawelca z Marianem Kelemenem i ładnym strzałem ulokował piłkę w siatce. - Piłka leciała nad obrońcami, ja zachowałem się tak, jak powinienem. Doskoczyłem do niej i udało mi się strzelić. Śląsk będzie analizował to, co się stało przy tej bramce - podsumował napastnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×