Dla zawodników takich jak ja kibice przychodzą na stadiony - rozmowa z Semirem Stiliciem, pomocnikiem Lecha Poznań

W minionej kolejce Semir Stilić strzelił bramkę w Bytomiu, która pozwoliła Lechowi przerwać passę meczów bez zwycięstwa na wyjeździe. Czy było to ostatnie trafienie Bośniaka w barwach Kolejorza? - Usłyszałem, że mam zielone światło na odejście, ale z Poznania może też odejść każdy inny zawodnik - mówi w rozmowie z naszym portalem.

Marcin Ziach: Bramka strzelona przez ciebie głową to widok niecodzienny.

Semir Stilić: Wszedłem na boisko i chciałem pokazać się z dobrej strony. Nie mogłem tego zrobić lepiej niż strzelając bramkę. Dostałem bardzo dobrą piłkę ze skrzydła, strzeliłem głową i to rzeczywiście niecodzienny widok, bo rzadko tak strzelam. Liczy się to, że wpadło.

Mecz z Polonią mogłeś skończyć z dwoma trafieniami, ale dogodnej sytuacji w końcówce nie zdołałeś zamienić na bramkę.

- Dobrą robotę zrobił w tej sytuacji obrońca, który szybko wrócił i wybił mi tę piłkę. Potem jeszcze odbiła się ona od mojej nogi, ale nie mogłem nic zrobić. Polonia chwilę później strzeliła bramkę, ale gdyby dołożyła kolejną i mecz by się zakończył remisem, to nie byłaby to wina mojej zmarnowanej okazji. Ja wszedłem na boisko z ławki i w dziesięć minut zrobiłem tyle, ile mogłem zrobić.

Wydawało się, że wobec absencji Siergieja Kriwca wybiegniesz w wyjściowej jedenastce, lecz po raz kolejny przyszło ci rozpocząć mecz na ławce rezerwowych.

- Jestem profesjonalnym piłkarzem i płacą mi za to, że gram w piłkę. Nie jestem zadowolony, kiedy muszę mecz zaczynać na ławce, ale jestem częścią tej drużyny. Wiem, że kiedy wchodzę na boisko zmieniając partnera, muszę zrobić to, czego oczekuje ode mnie trener, koledzy z boiska i kibice.

Po porażce w Gdańsku, która ograniczyła wasze szanse gry w Lidze Europejskiej do minimum, zeszła z was presja, która ciążyła przez cały sezon?

- Presja teraz jest większa, bo mamy minimalne szanse na awans do europejskich pucharów. Musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby te puchary w Poznaniu były. Wiadomo, że już nie wszystko zależy od nas, ale musimy sobie sami pomóc. Jest gdzieś w naszej świadomości, że zepsuliśmy ten sezon i musimy walką do końca wynagrodzić to kibicom. Ciągle wierzymy, że nie wszystko jest stracone.

Sytuacja w tabeli jest daleka od ideału.

- Motywacji ani mnie, ani chłopakom nie brakuje. Ze zwycięstwa z Polonią cieszyliśmy się, jakbyśmy znowu zdobyli mistrzostwo Polski. Są do zdobycia jeszcze trzy punkty i chcemy o nie grać jak o kolejny tytuł, bo kibice by nam tego nie wybaczyli, gdybyśmy trzy punkty oddali rywalowi bez walki. To w ogóle nie wchodzi w rachubę.

Trafienie w meczu z Polonią było twoim pożegnalnym w barwach Lecha Poznań?

- Nie wiem czy była to bramka na pożegnanie. O moim transferze do innego klubu mówi się dużo, ale ja na razie skupiam się na grze dla Lecha. Nie myślę o tym gdzie zagram w przyszłym sezonie. Chcę dograć ten sezon do końca, a potem się zastanowię co robić dalej.

Twoje dni przy Bułgarskiej są zatem policzone?

- Usłyszałem, że mam zielone światło na odejście, ale myślę, że odejść z Poznania może też każdy inny zawodnik, jeżeli tylko klub dostanie za niego dobrą ofertę. Mój kontrakt obowiązuje jeszcze przez rok i najpierw muszą porozumieć się kluby. Ja na razie gram dla Lecha i czekam spokojnie na to, co przyniesie czas.

Kibice dawno nie widzieli cię tak walczącego, jak w meczu towarzyskim z Borussią Dortmund.

- Cieszę się, że to spotkanie mi się udało, ale nie jest tak, że na to spotkanie jakoś szczególnie się mobilizowałem. W każdym meczu chcę się pokazać i dać z siebie drużynie jak najwięcej. Gram w piłkę, bo to mi przynosi radość. Nie jestem typem piłkarza, który przez dziewięćdziesiąt minut biega i walczy o piłkę. Wiem, że to trochę denerwuje kibiców. Z drugiej strony dla takich zawodników jak ja kibice przychodzą na stadiony. Potrafię dobrze rozegrać piłkę, czy samemu strzelić ładną bramkę. Na moje bramki pracuje cała drużyna.

Nie jest tajemnicą, że twoim wymarzonym kierunkiem jest niemiecka Bundesliga.

- Lubię tę ligę, ale równie dobrze mogę zagrać w każdej innej. Najważniejsze jest to, żebym był zdrowy, i żeby omijały mnie kontuzje. Jak tak będzie, to pewnie jeszcze w niejednej lidze będę mógł zagrać. Może to będzie Bundesliga? Czas pokaże.

Oferty z jakich klubów dotychczas znalazły się na biurku twojego menadżera?

- Wiem, że jakieś wpłynęły, ale z jakich lig czy klubów nie mam pojęcia. Ja przede wszystkim profesjonalnie chcę podejść do swoich obowiązków i być fair wobec Lecha. Sezon jest w trakcie i nieważne ile kolejek zostało. Teraz liczy się tylko to, żeby wygrywał Lech. Kiedy sezon dobiegnie końca, to przyjdzie czas na odpowiednie decyzje. Na razie jest na to za wcześnie.

Kolejne telefony twój agent może odebrać po udanych meczach w reprezentacji w eliminacjach do Euro 2012.

- Dostałem powołanie na mecze z Albanią i Rumunią i będę na treningach walczył o to, żeby selekcjoner dał mi szanse występu w tych spotkaniach. W Lechu daję z siebie wszystko i trener reprezentacji to zauważa, bo nie pierwszy raz dostaję powołanie. Mogę mu się za to odwdzięczyć tylko dobrą grą dla kadry, strzelanymi bramkami i asystami.

Kto wie, czy do Poznania nie wrócisz już za rok, z reprezentacją Bośni i Hercegowiny, na mistrzostwa Europy.

- To moje wielkie marzenie, bym mógł w Polsce, na stadionie Lecha zagrać z reprezentacją na Euro. Przed nami jeszcze wiele trudnych meczów w eliminacjach, ale nasza grupa jest wyrównana i oprócz Francji nikt się jakoś specjalnie nie wyróżnia. Mamy duże szanse na to, żeby zakończyć eliminacje na drugim miejscu z dobrym dorobkiem, ale i pierwsze nie jest jeszcze stracone.

Komentarze (0)