Andrzej Pyrdoł (trener ŁKS): Pogoda wyśmienita, jednak nie do gry w piłkę nożną (śmiech). My przyjechaliśmy do Ostrowca już na luzie i chcieliśmy pokazać dobrą piłkę. Gospodarze natomiast starali się za wszelką cenę zdobyć bramkę i wywalczyć remis. Byli w zasięgu tego celu i widać było tę determinacje do momentu kiedy z rzutu rożnego padł gol. Później mieliśmy już tych sytuacji do podwyższenia więcej, a gospodarze widać było, że nie mają już żadnej koncepcji na to jak strzelić nam bramkę. My się cieszymy z tych trzech punktów, natomiast KSZO będzie musiał szukać ich w meczu wyjazdowym.
Czesław Jakołcewicz (trener KSZO Ostrowiec Św.): Byliśmy zespołem słabszym piłkarsko i przegraliśmy zasłużenie. Szkoda tylko, że ta pierwsza bramka tak nas wybiła z rytmu. Samobójcze trafienie podcięło nam skrzydła. Nie może tak być, że tracimy gola z rzutu rożnego. Powtórzyła się sytuacja z Niecieczy, gdzie straciliśmy dwa gole po stałych fragmentach gry i to dało Termalice trzy punkty. Bałem się, że sytuacja się powtórzy i tak się stało. Mamy jeszcze jeden mecz, w którym wystarczy nam punkt. Szkoda, że nie zrobiliśmy tego dzisiaj, bo wtedy spotkanie z Sandecją w Nowym Sączu o niczym by już nie decydowało. Prawda jest taka, że nie zasłużyliśmy na wygraną, bo ekipa ŁKS Łódź była drużyną lepszą. Fajnie operowała piłką, widać było jej wybieganie, a nas po stracie bramki nie było stać na równorzędną grę. Zabrakło nam armat z przodu i oddaliśmy na bramkę łodzian za mało strzałów, żeby myśleć o korzystnym wyniku. Teraz przed nami niezwykle ciężki mecz w Nowym Sączu i tam się rozstrzygnie czy zostaniemy w lidze.