Przedsmak ekstraklasy - relacja ze spotkania Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Zabrze

Latający na stadionem samolot, spadochroniarze, okazjonalny puchar, wypełniony po brzegi stadion i Paweł Kukiz - to tylko część atrakcji towarzyszących fecie z okazji awansu Podbeskidzia do ekstraklasy. Bielska drużyna zmierzyła się z tej okazji z Górnikiem Zabrze.

Mecz z Górnikiem był dla Podbeskidzia okazją do zasmakowania piłki na ekstraklasowym poziomie. Górale do pojedynku z szóstą drużyną zakończonego przed tygodniem sezonu w najwyższej klasie rozgrywkowej przystąpili w najsilniejszym zestawieniu, a stadion wypełnił się po brzegi. Dla postronnych obserwatorów mecz nie miał prawa wydawać się zwykłym towarzyskim starciem. Mimo to, że zabrzanie do Bielska-Białej przyjechali w mocno przemeblowanym składem, nie ujęło to atrakcyjności pojedynku, szczególnie w pierwszej połowie.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego na płycie bielskiego stadionu wylądowało trzech spadochroniarzy; dwaj mieli przy sobie flagi w barwach klubu i miasta, zaś trzeci - piłkę którą oba zespoły rozpoczęły sobotnie zawody. Święto trwało również na trybunach. Fani świeżo upieczonego beniaminka ekstraklasy założyli okazjonalne koszulki fetujące historyczny awans Podbeskidzia do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Przed meczem z tej samej okazji kapitan Górnika, Adam Banaś wręczył kapitanowi bielskiej drużyny, Michałowi Osińskiemu okazjonalny puchar. Na tym jednak uprzejmości się zakończyły.

W pierwszych fragmentach gry przewagę posiadał Górnik. Zabrzanie po ataku pozycyjnym próbowali rozbić zwarte szyki obronne Podbeskidzia. Czynili to jednak nieporadnie, a w ich zagraniach brakowało dokładności. W 10. minucie po raz pierwszy w opałach był za to Mateusz Sławik, którego kąśliwym uderzeniem sprzed linii pola karnego zatrudnił Sylwester Patejuk. Kilkanaście minut później po dograniu bohatera ostatniej akcji z kilku metrów uderzał Adam Cieśliński, ale bramkarz Górnika efektowną robinsonadą sparował piłkę na korner.

Podopieczni Adama Nawałki realne zagrożenie pod bramką bielskiej drużyny stworzyli w tej odsłonie tylko raz. W 19. minucie zbyt pochopnie poza własne pole karne wyszedł Richard Zajac i na lewym skrzydle dał się ograć Edinowi Seciciowi. Słoweniec pociągnął z piłką do linii końcowej i dośrodkował w obręb szesnastki, ale piłka nie znalazła adresata i spokojnie interweniowali obrońcy Podbeskidzia. Była to jedna z nielicznych udanych akcji testowanego przez śląską drużynę zawodnika, który rozpoczął mecz na lewym skrzydle. Niespełna dwadzieścia minut później opuścił on bowiem plac gry z kontuzją, nikogo swoją grą na kolana nie powalając.

Przełomowy dla losów spotkania był ostatni kwadrans pierwszej części gry. W 35. minucie Sławik co prawda ściągnął jeszcze piłkę z głowy gotowego do strzału Juraja Dancika, ale dwie minuty później golkiper Górnika był już bezradny. Maciej Rogalski świetnym podaniem uruchomił Patejuka, który wobec biernej postawy zabrzańskiej obrony, w sytuacji sam na sam wyprowadził bielszczan na prowadzenie. Napastnik Górali jeszcze przed przerwą mógł zdobyć swoją drugą bramkę, ale przegrał pojedynek sam na sam ze Sławikiem.

Górnik przez ten czas nie stworzył zagrożenia pod bramką Zajaca, nie licząc niecelnych strzałów z dystansu Daniela Sikorskiego i Gabriela Nowaka, po których słowacki golkiper bielskiej drużyny mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. Podopieczni Adama Nawałki znacznie aktywniejsi byli po zmianie stron. Ciężko jednak ocenić czy było to efektem pogadanki, jaką trener śląskiej drużyny odbył z zespołem w przerwie meczu czy raczej zaważył fakt, że Robert Kasperczyk zdecydował się na drugą połowę desygnować jedenastkę złożoną w głównej mierze z dublerów.

Trójkolorowi w pierwszych fragmentach drugiej połowy stworzyli kilka okazji, ale żadnej z nich nie potrafili zamienić na bramkę. Najlepszą okazję zmarnował Mateusz Zachara, który po dograniu Aleksandra Kwieka główkował tuż obok słupka bramki gospodarzy. Wtenczas przyczajone na własnej połowie Podbeskidzie groźnie kontrowało. Duży popłoch w szeregach zabrzańskiej defensywy siali Piotr Malinowski i Adrian Sikora, ale brakowało im zimnej krwi i skuteczności przy wykańczaniu akcji. Dwukrotnie na wysokości zadania stawał też Sebastian Nowak, który najpierw obronił ładny strzał Malinowskiego sprzed linii pola karnego, a chwilę później efektowną paradą odbił piłkę po strzale głową Roberta Byrtka.

Im bliżej było końca meczu tym spotkanie traciło na jakości. Górale myślami byli już przy fecie na Placu Ratuszowym, gdzie czekał już na nich wierny kibic, Paweł Kukiz wraz z zespołem Piersi, zaś grający niemalże jedenastką Młodej Ekstraklasy nie mieli argumentów, by zaskoczyć Joachima Miklera. W końcówce wymarzoną sytuację na podwyższenie prowadzenia zmarnował Cvetan Curlinov, który w pozornie niegroźne sytuacji przy linii bocznej boiska przepchnął Adama Marciniaka i w pełnym biegu wpadł w pole karne, ale po raz kolejny na posterunku był Nowak.

- Widać, że Podbeskidzie to bardzo ciekawy zespół, a w Bielsku-Białej tworzy się fajna atmosfera na piłkę - chwalił rywali gokiper śląskiej drużyny. - Dla nas był to ostatni mecz i chcieliśmy się pokazać z dobrej strony. Podbeskidzie fetowało awans i było bardziej od nas zdeterminowane, żeby ten mecz wygrać. Dla nas ważne było to, żeby uniknąć kontuzji. Przegrywamy teraz, ale w lidze na pewno się na Góralach odegramy - zapewniał Michał Pazdan, obrońca Górnika.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Zabrze 1:0 (1:0)

1:0 - Patejuk 37'

Składy:

Podbeskidzie: Zajac (46' Mikler), Dancik (46' Górkiewicz), Osiński (46' Byrtek), Konieczny (46' Broniewicz), Sokołowski (46' Mikoda), Koman (46' Malinowski), Łatka (46' Metelka), Rogalski (46' Nather), Ziajka (46' Chmiel), Patejuk (46' Sikora), Cieśliński (46' Curlinov).

Górnik: Sławik (46' S. Nowak; 88' Michalak), Przybylski, Banaś (46' Kopacz), Pazdan (62' Kiełtyka), Magiera, Wodecki, G. Nowak (89' Pazdan), Marciniak, Secić, (38' Pietrzak), Kwiek (72' Leszczak), Sikorski (38' Zachara).

Żółta kartka: Pazdan (Górnik).

Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).

Źródło artykułu: