Sandecja Nowy Sącz życzliwa MKS-owi Kluczbork

Piłkarze Sandecji Nowy Sącz dzięki wysokiemu zwycięstwu w Kluczborku sprawili, że miejscowy MKS jedną nogą jest już w II lidze. Zawodnicy Sandecji, a szczególnie jej trener, zapowiadają jednak, że zrobią wszystko, aby piłkarze z Opolszczyzny z I ligi nie spadli.

Sandecja Nowy Sącz zwyciężyła w Kluczborku z miejscowym MKS-em aż 4:0. Zawodnicy z Opolszczyzny bardzo potrzebowali wygranej, aby móc wydostać się ze strefy spadkowej. Piłkarze z Nowego Sącza natomiast w lidze zajmują bezpieczne czwarte miejsce. - Wiadomo, że zawsze jest przykra sytuacja gdy ktoś wygrywa, a ktoś przegrywa. Osobiście nie chciałbym, aby MKS Kluczbork miał problem. Mam nadzieję, że wszystko pomyślnie skończy się dla tego zespołu. Tego życzę, bo w Kluczborku jest piękny obiekt, jest piękny stadion, którego można tylko i wyłącznie zazdrościć - mówił po sobotnim spotkaniu Mariusz Kuras, szkoleniowiec Sandecji.

Jednym z warunków utrzymania się MKS-u w I lidze jest zwycięstwo w najbliższej kolejce właśnie Sandecji z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Mecz odbędzie się w Nowym Sączu. - My gramy u siebie więc chcemy się godnie pożegnać z kibicami. Walczymy o to czwarte miejsce, nie chcemy być niżej. Zrobimy wszystko, aby wygrać u siebie spotkanie z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - to nie ma dwóch zdań. Gramy tylko i wyłącznie dla siebie. Generalnie lubię zespoły, które mają piękny i fajny stadion jak ten w Kluczborku. Sandecja na mecz z KSZO zdecydowanie wyjdzie pierwszym składem - skomentował Kuras.

Także sami piłkarze Sandecji podkreślali, że z KSZO zdecydowanie powalczą o trzy punkty. - Jeżeli taka sytuacja pomoże zespołowi z Kluczborka to myślę, że zrobimy wszystko, żeby ta drużyna się utrzymała. Wolimy grać na takich obiektach, jak ten tutaj w Kluczborku niż jeździć po innych wioskach, gdzie na stadionach jest pod skosem murawa - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tomasz Midzierski, obrońca drużyny z Nowego Sącz.

- Jeżeli tak sytuacja się układa to na pewno mogę zapewnić kibiców z Kluczborka, że kolejki cudów w Nowym Sączu nie będzie - dodał Arkadiusz Aleksander, który w sobotniej potyczce dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.

Załamany postawą swoich zawodników był natomiast szkoleniowiec drużyny z Opolszczyzny. - Chciałem przeprosić kibiców, działaczy za postawę drużyny. Całą winę biorę na siebie. Taka jest rola trenera. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Byliśmy bez serca i bez ducha. Brakło nam ikry - skomentował Ryszard Okaj.

Kibice drużyny z Kluczborka już w trakcie meczu zaczęli opuszczać stadion. Większość z nich nie wierzy już w to, że MKS-owi uda się uratować pierwszoligowy byt.

Komentarze (0)