Transfer Mierzejewskiego: Wojciechowski mówi "nie", Turcy pewni swego

Rumieńców nabiera sprawa transferu Adriana Mierzejewskiego z Polonii Warszawa do Trabzonsporu. Prezes stołecznego klubu, Józef Wojciechowski ogłosił, że nie zgodzi się na sprzedaż pomocnika. Natomiast media nad Bosforem informują, że przedstawiciele wicemistrza Turcji przyjeżdżają do Warszawy już na finalizację transakcji.

- Zdecydowałem, że Adrian nie jest na sprzedaż. Chcę w przyszłym sezonie walczyć nie tylko o mistrzostwo Polski, ale również o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Aby to osiągnąć, nie mogę sprzedać lidera zespołu. Pieniądze to nie wszystko - mówi na łamach poniedziałkowego Przeglądu Sportowego prezes Czarnych Koszul.

Polski dziennik poinformował, że wysłannicy Trabzonsporu mają przylecieć do Polski, ale jedynie "pocałują klamkę" przy Konwiktorskiej.

Tymczasem media w Turcji podały, że przedstawiciele bordowo-niebieskich przylecą do Warszawy, by jedynie dopełnić formalności. Według nich Polonia ma otrzymać za Mierzejewskiego 3,5 mln euro, a wszystko jest już w "90 proc. uzgodnione".

Historia ostatnich miesięcy pokazuje, że rację w sprawach transferów z ligi polskiej do tureckiej mają dziennikarze z tej drugiej strony. Kiedy do Trabzonsporu wybierali się Arkadiusz Głowacki i bracia Brożkowie, media w Turcji poinformowały o tym na kilka dni przed datą ogłoszenia transferu.

Co ciekawe, na umowach całej trójki z bordowo-niebieskimi widnieje data zbliżona do tych, o których informowały media, a nie oficjalna data ogłoszenia transferów przez kluby. Dostęp do tych informacji zawdzięcza się transparentności umów (przynajmniej w zakresie dat ich obowiązywania) wprowadzonej kilka lat temu przez turecką federację piłkarską.

Źródło artykułu: