Mariusz Lewandowski nie ukrywa, że degradacja drużyny z Krymu, która do ostatniej kolejki Premier Ligi dramatycznie walczyła o utrzymanie, jest sporym rozczarowaniem. - Nie jestem osobą, która ucieka z tonącego statku. Zobaczymy, co się wydarzy i jaka będzie przyszłość klubu. Razem rozwiążemy ten problem. Musimy myśleć konstruktywnie, jak zbudować nową drużynę - ambitnie zapowiedział w rozmowie z klubowym serwisem wychowanek Miedzi Legnica.
32-latek przez 9 sezonów występował w Szachtarze Donieck, z którym sięgnął m.in. po Puchar UEFA. Ma również na koncie 67 występów w reprezentacji Polski. - Jeśli przez wiele lat gra się na bardzo wysokim poziomie na mundialu i Mistrzostwach Europy, w ważnych meczach przy pełnych stadionach, jest oczywistym, że niełatwo zaakceptować grę w II lidze. Jednak lata lecą i każdy powinien mieć na uwadze swoje życie. Trzeba docenić, że twoje doświadczenie może przydać się zespołowi. Myślę więc realistycznie, że mam jeszcze bardzo wiele do przekazania Sevastopolowi. Zostaję i zobaczymy co przyniesie przyszłość - oznajmił Lewandowski.
Polak w minionym sezonie wystąpił w 25 meczach PFK, w których zdobył 6 goli i był prawdziwym przywódcą teamu. - Moja obecność w drużynie nie gwarantuje automatycznie powrotu do Premier Ligi. Na sukces musi pracować cały klub począwszy od osób zajmujących się szkoleniem młodzieży. Kibice oczywiście marzą o tym, by klub był najlepszy w kraju. Ja mogę zapewnić, że uczynimy wszystko co w naszej mocy, by natychmiast awansować do ekstraklasy - zapowiedział Lewandowski, przyznając, że szybko przyzwyczaił się do życia na Krymie. - Gdy podpisywałem kontrakt, czułem się jeszcze nieco Górnikiem (przydomek Szachtara - przyp.red.), ale serce i duszę dałem Sevastopolowi. Teraz myślę już tylko o obecnym klubie - zapewnił najlepszy polski piłkarz 2009 roku.