- Wynik oczywiście cieszy, ale nie patrzę tak bardzo na niego, jak na to, w jaki sposób gramy - mówi Holender na łamach oficjalnego klubowego serwisu internetowego. - Uważam, że przede wszystkim dobrze zagraliśmy w pierwszej połowie, kiedy stworzyliśmy cztery, pięć okazji, które powinniśmy wykorzystać. Z drugiej strony daliśmy przeciwnikom okazje na bramki po naszych błędach, a to jest bardzo ważne, jeśli chodzi o mecze w Lidze Mistrzów. Graliśmy przeciwko mistrzowi Bułgarii, który jest na mniej więcej tym samym poziomie, co my, więc myślę, że pokazaliśmy, że jesteśmy na dobrej drodze.
Główną postacią Wisły w meczu z Liteksem był Maor Melikson. - Trzeba go wyróżnić – grał bardzo dobrze. Jeśli stwarzasz pięć, sześć doskonałych okazji w meczu z mistrzem innego kraju, to znaczy, że wykonujesz dobrą pracę - komentuje Maaskant.
Opiekun mistrzów Polski nie był jednak tak skory do pochwał dla Cwetana Genkowa, którego bramki dały Wiśle zwycięstwo: - Strzelił dwa gole, ale uważam, że mógł zdobyć więcej bramek.
"Oberwało się" też dwóm najnowszym nabytkom: Marko Jovanoviciowi i Gervasio Nunezowi. - Każdy nowy zawodnik potrzebuje czasu, żeby wkomponować się w drużynę, żeby dostosować się do tego, w jaki sposób gramy. Obaj spisali się dobrze, ale wiem, że mogę od nich wymagać więcej. Do do Jovanovicia, to nie jestem do końca zadowolony z jego gry. Uważam, że może grać dużo lepiej. To on popełnił błąd przy bramce, którą straciliśmy. Nunez też może grać lepiej. Nie zapominajmy, że niedawno przyleciał on z Argentyny, więc cały czas jest trochę zmęczony podróżami. Gdy trochę wypocznie, możemy mieć z niego sporo pożytku. Przede wszystkim w momencie, gdy gra staje się trochę bardziej otwarta, może on być bardzo silnym punktem - tłumaczy Maaskant.
29 czerwca wiślaków czeka kolejny sparing. Tym razem ich przeciwnikiem będzie niemiecki trzecioligowiec Rot-Weiss Oberhausen. Do Polski z Holandii Biała Gwiazda wróci 1 lipca.