W wyjściowej jedenastce Górnika na mecz przy Oporowskiej pojawiło się trzech debiutantów. Bramki zabrzańskiej drużyny bronił 20-letni Łukasz Skorupski, który na Roosevelta wrócił tego lata po półrocznym wypożyczeniu do Ruchu Radzionków.
Były młodzieżowy reprezentant Polski pokazał się w tym meczu z dobrej strony. Nie dał się zaskoczyć po groźnych strzałach Piotra Celebana, Marka Wasiluka i Mateusza Cetnarskiego. Dwukrotnie w sukurs przyszła mu też poprzeczka, a raz uśmiechnęło się do niego szczęście, kiedy nieznacznie niecelnym uderzeniem z niemalże połowy boiska próbował zaskoczyć go Cristian Omar Diaz. Przy trafieniu Argentyńczyka z drugiej połowy nie miał nic do powiedzenia. W opinii wielu Skorupski był najlepszym aktorem niedzielnych zawodów.
Z graczy z pola na prawej stronie pomocy mecz rozpoczął Paweł Olkowski, który do Zabrza przeniósł się z GKS Katowice. 21-letni nominalny skrajny defensor, rzucony na głęboką wodę, nie dał sparaliżować się presji. Popisał się kilkoma udanymi rajdami prawą flanką. W pierwszej połowie był też bliski zdobycia bramki, kiedy po jego uderzeniu na raty interweniował Marian Kelemen, ostatecznie łapiąc piłkę centymetry przed linią bramkową. Miał też znaczny udział przy trafieniu dla zabrzan, wpychając piłkę tuż pod nogi Adama Banasia. Po przerwie przegrał z kolei pojedynek sam na sam ze słowackim golkiperem Śląska.
Swoje trzy grosze przy trafieniu dla Trójkolorowych dołożył też inny debiutant, Arkadiusz Milik. Uważany za wielki talent 17-letni napastnik, ściągnięty do górniczej drużyny z trzecioligowego Rozwoju Katowice, w dwóch pierwszych kwadransach meczu kilka razy zakręcił wrocławską defensywą, a w 33. minucie po dośrodkowaniu Mariusza Magiery z rzutu rożnego zgrał piłkę głową tuż przed bramkę, gdzie dzieła dopełnili Olkowski i Banaś.
W końcówce pierwszej odsłony spotkania Milikowi wyraźnie brakowało już sił i po przerwie został zmieniony przez innego debiutanta, Daniela Gołębiewskiego. 25-letni napastnik przez ostatnich osiem lat występował w Polonii Warszawa. Na Śląsk podobnie jak Olkowski i Milik, przeniósł się latem na zasadzie rocznego wypożyczenia. Debiut zaliczył jednak bezbarwny, a wyróżnił się jedynie żółtym kartonikiem obejrzanym za bezmyślny faul na Wasiluku.
Na pięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry, do wejścia na boisko gotowy był jeszcze sprowadzony na Roosevelta z Unionu Berlin skrzydłowy Paweł Thomik. Ostatecznie trener Adam Nawałka zdecydował się jednak wprowadzić na plac gry Adama Marciniaka.