- Jestem trochę zniecierpliwiona, bardziej jednak w stosunku do piłkarzy niż szkoleniowca. To ci pierwsi odpowiadają za strzelanie goli, a nie robią tego. Do tej pory oglądałam na żywo tylko jeden nasz mecz - z Arką Gdynia. Później byłam na urlopie, lecz cały czas uważnie śledziłam co się dzieje. Muszę przyznać, że początek mieliśmy naprawdę trudny i biorę to pod uwagę. Nie dość, że graliśmy tylko na wyjazdach, to jeszcze z silnymi przeciwnikami. Mam nadzieję, że wszystkie straty nadrobimy już niebawem. Zbliża się okres, w którym przeważającą część meczów będziemy rozgrywać u siebie - powiedziała Izabella Łukomska-Pyżalska.
Prezes Warty Izabella Łukomska-Pyżalska (fot. Szymon Mierzyński)
Głównym problemem zielonych jest nieskuteczność. Obecnie przy Drodze Dębińskiej testowany jest reprezentant Węgier Peter Orosz. Czy klub przewiduje dalsze poszukiwania napastników? - Zobaczymy co pokaże Orosz. Reprezentant Węgier - brzmi dumnie, ale wcale nie musi przekładać się na wyniki. Przyznam, że czekam na spotkanie z Piastem. Wtedy będę miała okazję zobaczyć drużynę na żywo i wyciągnę jakieś wnioski. Na ich podstawie zapadną dalsze decyzje co do ewentualnych zmian, bądź pozyskania nowych zawodników - dodała sterniczka I-ligowca.
Nie brakuje spekulacji, że z posadą może pożegnać się Czesław Jakołcewicz, który w czwartek obchodził 50. urodziny. Na razie jednak wszystko wskazuje na to, że opiekun zielonych nie otrzyma przykrego prezentu w postaci dymisji. - Trener może spać spokojnie - zakończyła Łukomska-Pyżalska.