Nawet na palcach kilku rąk trudno byłoby policzyć wszystkie okazje strzeleckie w sobotniej potyczce. Już na samym początku to Ruch powinien przynajmniej prowadzić różnicą trzech bramek. Dwukrotnie goście byli blisko szczęścia po kontrach i podaniach najbardziej doświadczonego Piotra Rockiego, ale w tym wypadku lepszy okazał się Andrzej Witan.
Gdy zanosiło się na bramkę dla Ruchu... z trafienia cieszyli się gracze Zawiszy. Adrian Błąd został obsłużony kapitalnym podaniem przez Kamila Majkowskiego i najskuteczniejszy strzelec gospodarzy w tym sezonie z najbliższej odległości otworzył wynik sobotniej konfrontacji.
- Nie chcę uczyć naszych napastników, jak się strzela bramki - tłumaczył po meczu w rozmowie z SportoweFakty.pl. - Nie jest ważne kto trafia do siatki rywali. Najważniejsze są nasze zwycięstwa i trzy punkty dopisane do ligowej tabeli.
Po bramce gospodarzy obraz gry się nie zmienił, bo to nadal Ruch był stroną przeważającą. Jednak wówczas graczom ze Śląska na drodze ponownie stanął Andrzej Witan. Podopieczni Artura Skowronka swojego dopięli jednak w drugiej połowie, kiedy wprowadzony po przerwie Szymon Skrzypczak w sytuacji sam na sam przelobował bydgoskiego golkipera.
Później to na zmianę bydgoszczanie byli stroną dominującą. Świetne okazje marnował jednak Patryk Klofik. W jednej z nich będąc metr od bramki, ustawiony tyłem posłał futbolówkę obok prawego słupka siatki rywali.
I gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, przypomniała się wiosna 2009 roku. Wówczas Zawisza pokonał Ruch w ostatniej minucie po trafieniu Marcina Sobczaka. Teraz też byliśmy świadkami podobnego zdarzenia. Futbolówkę po rzucie rożnym wymienili Ilków-Gołąb i Zawistowski. Ten ostatni uderzeniem zza pola karnego przelobował Mateusza Mikę.
Powiedzieli po meczu:
Artur Skowronek (trener Ruchu): Cóż po takim spotkaniu powiedzieć, bydgoski horror się powtarza. Po co właściwie to opisywać i o tym rozmawiać, każdy to widział. Jesteśmy mocno wkurzeni na siebie, że doprowadziliśmy do takiej sytuacji. W przekroju całego meczu zasłużyliśmy na ligowe punkty. Na Zawiszę już nie chcę przyjeżdżać, bo znów straciliśmy bramkę w końcówce.
Janusz Kubot (trener Zawiszy): Zespół Ruchu Radzionków zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko, postawił naprawdę niezwykle trudne warunki. Goście świetnie operowali piłką w środku pola, dlatego było nam niezwykle ciężko się przebić przez mur rywali. W drugiej części nasza gra wyglądała już zdecydowanie inaczej, zaprezentowaliśmy się mądrzej taktycznie.
Zawisza Bydgoszcz - Ruch Radzionków 2:1 (1:0)
1:0 - Błąd 11'
1:1 - Skrzypczak 82'
2:1 - Zawistowski 93'
Składy:
Zawisza Bydgoszcz: Witan - Ilków-Gołąb, Hrymowicz, Skrzyński, Oleksy, Ekwueme (46' Jankowski), Gevorgian, Majkowski (48' Klofik), Zawistowski, Błąd, Wójcicki (73' Leśniewski).
Ruch Radzionków: Mika - Kaszowski, Kopacz, Nalepa, Kowalski, Psweł Giel, Rocki, Giesa (79' Piotr Giel, Krzywicki (62' Skrzypczak), Mat. Mak, Mich. Mak (87' Cieluch).
Żółte kartki: Ekwueme, Oleksy, Klofik, Majkowski (Zawisza) oraz Kowalski, Krzywicki (Ruch).
Sędzia: Artur Radziszewski (Warszawa).
Widzów: 5500 (gości: 40).