Gospodarze musieli odrabiać straty, gdyż podopieczni Roberta Podolińskiego objęli prowadzenie już w 9. minucie. Bogdanka wyrównała po kontrowersyjnym rzucie karnym w 62. minucie, ale nie przechyliła szali zwycięstwa na swoją korzyść i Dolcan wciąż wyprzedza ją w tabeli. - Rywal był ciężki, co widać po jego wynikach. Na pewno jednak nie zadowala nas ten punkt. Chcieliśmy zgarnąć pełną pulę po tych dwóch nieudanych występach, ale się nie udało - ocenia Michał Renusz.
24-letni skrzydłowy był bardzo aktywny. To po jego dośrodkowaniu Marcin Korkuć uderzył ręką w piłkę i sędzia podyktował jedenastkę. Kilkakrotnie próbował strzałów, lecz największym osiągnięciem było... przekopanie trybuny. Mimo wszystko Bogdanka z całych sił dążyła do odprawienia z kwitkiem Dolcanu. - Do końca próbowaliśmy strzelić tę rozstrzygającą bramkę. Brakowało szczęścia. Raz uderzałem zza pola karnego, próbowałem na siłę i nie udało się - przyznaje były piłkarz Jagiellonii Białystok.
Po wymarzonym początku sezonu łęczyński zespół spuścił z tonu. Brak zadowalających wyników nie wpłynął jednak na wiarę drużyny we własne umiejętności. - Myślę, że atmosfera jest dobra. W każdym meczu chcemy zdobyć trzy punkty. Teraz się to nie udało, ale za tydzień do Stróż pojedziemy po wygraną - zapewnia Renusz.