Wojciech Grzyb: Niepokojące sygnały w naszej grze było widać już w Kielcach

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Gładkiej porażki 0:3 doznali piłkarze Ruchu w wyjazdowym meczu z Lechem. Poznaniacy zagrali świetnie, jednak Niebiescy nie postawili im żadnego oporu. Dlaczego? Przyczyn szukał Wojciech Grzyb.

W tym artykule dowiesz się o:

- Wynik jest całkowicie zasłużony, bo nie potrafiliśmy zatrzymać rozpędzonego przeciwnika. Można się tylko zastanawiać jaki byłby rezultat, gdyby udało nam się strzelić gola na 1:0, a później moglibyśmy się cofnąć i czekać na kontrataki. Tak się jednak nie stało, dlatego gdybanie nie ma większego sensu - powiedział Wojciech Grzyb.

Gdzie doświadczony pomocnik upatruje przyczyn ostatnich niepowodzeń Ruchu? - Już w 2. kolejce w Kielcach pojawiły się niepokojące symptomy. Prowadziliśmy tam 2:1 i straciliśmy zwycięstwo na własne życzenie. Później przyszedł pechowy mecz ze Śląskiem, w którym moim zdaniem nie byliśmy zespołem słabszym. Gol padł po jednej z nielicznych kontr wrocławian. Zresztą sami rywale podkreślali wtedy, że wygrali nie do końca zasłużenie. Jeśli chodzi natomiast o pojedynek z Lechem, to tu porażka była już zdecydowana.

Przeciwko Kolejorzowi Grzyb zaliczył tylko 45-minutowy występ i opuścił boisko w przerwie. Co było przyczyną tej roszady? - Nie miałem urazu. Przegrywaliśmy 0:2 i trener chciał po prostu coś zmienić. Padło na mnie. Trudno powiedzieć jakie były przyczyny tej decyzji. Jeśli chodzi o mnie, to czuję się bardzo dobrze - oznajmił.

Podopieczni Waldemara Fornalika uchodzili dotąd za niewygodnego przeciwnika, tymczasem w starciu z Lechem wypadli blado i nie postawili rywalom żadnego oporu. - Warto jednak pamiętać, że zanim gospodarze objęli prowadzenie, udało nam się stworzyć całkiem niezłe sytuacje. Szansę na gola miał choćby Maciej Jankowski, pamiętam też kilka innych akcji. Nie przyjechaliśmy do Wronek z defensywnym nastawieniem. Pierwsza bramka dla Lecha padła dość niespodziewanie, a przy drugiej daliśmy się skontrować. W tym momencie nie było jeszcze po meczu, ale w drugiej połowie - gdy poznaniacy szybko podwyższyli wynik na 3:0 - losy rywalizacji były już definitywnie rozstrzygnięte - zakończył Grzyb.

Źródło artykułu: