Do przerwy senne widowisko na Dialog Arena usypiało nawet największych koneserów futbolu. Zagłębie znów nie miało pomysłu, jak rozmontować defensywę rywali. Emocje były po przerwie, a zagwarantował je sędzia Radosław Trochimiuk. W 54. minucie Andraz Struna dośrodkował futbolówkę z prawej strony, a pojedynek powietrzny z Łukaszem Hanzelem wygrał Alexandru Suvorov. Piłka znalazła się w siatce przeciwnika, ale gola nie uznał arbiter. Dopatrzył się bowiem faulu na piłkarzu Zagłębia. - Wydaje mi się, że był faul w tej sytuacji. Suvorov oparł się ręką o Hanzela - mówił portalowi SportoweFakty.pl Michal Hanek, defensor Miedziowych.
Zupełnie odmienne zdanie mieli zawodnicy Pasów, którzy jednogłośnie twierdzili, że przewinienia nie było. Mimo gry w dziesiątkę Cracovia doprowadziła sześć minut przed końcem do wyrównania. Po kontrze Saidi Ntibazonkiza pokonał płaskim strzałem Bojana Isailovicia. Gracz z Burundi tak fetował zdobycie bramki, że z całej siły kopnął chorągiewkę. Chwilę później ujrzał przed sobą sędziego Radosława Trochimiuka trzymającego w ręku zółtą kartką. Jako, że była to jego druga, wyleciał więc z boiska.
Zagłębie rzuciło się do odrabiania strat. Kapitalną okazję miał m.in. Mouhamadou Traore, ale fatalnie spudłował po podaniu Szymona Pawłowskiego. Fani pożegnali swoich pupili przeraźliwymi gwizdami. - Jesteśmy wściekli. Odkąd sędzia wyrzucił ich zawodnika to zaczęliśmy grać na utrzymanie i to się nam nie opłaciło. Czy to był mój błąd przy straconej bramce? Ciężko powiedzieć. Byłem skoncentrowany, ale raczej nie sądzę, żeby to był mój błąd. Trzeba to jednak zobaczyć w telewizji - mówił Hanek.
Zgoła odmienne zdanie i humor miał Mateusz Bartczak. - Michał powinien się cieszyć, bo strzeliliśmy prawidłową bramkę! Jeśli nie potrafi się wybić w powietrze, to później tak się mówi. Powinniśmy ten mecz wygrać. Z każdą minutą graliśmy lepiej. Jeśli gralibyśmy w jedenastu, to z pewnością wygralibyśmy. Dla nas ten wynik jest szczęśliwy, ponieważ graliśmy w dziewiątkę, a mimo to potrafiliśmy zremisować. Warunki do gry były dzisiaj straszne, ale jakoś się udało. Uszy mi się pozatykały. W sumie to słabo was [dziennikarzy] i siebie słyszę - zakończył.