Najlepsze i najgorsze zagrania 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Aleksander Kwiek został uznany przez portal SportoweFakty.pl najlepszym piłkarzem 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Zobacz kto wygrał pozostałe kategorie z cyklu "Najlepsze i najgorsze zagrania ekstraklasy".

W tym artykule dowiesz się o:

Piłkarz kolejki: Aleksander Kwiek (Górnik Zabrze). Świetnie rozgrywał piłkę. Był aktywny w ofensywie i w defensywie. Wreszcie zdobył piękną bramkę i wywalczył rzut karny. Jak Kwiek utrzyma formę, to w Zabrzu szybko zapomną o bezbarwnym dziś w Polonii Robercie Jeżu.

Bramka kolejki: Aleksander Kwiek (Górnik Zabrze). I znów Kwiek. Jeśli strzela bramkę, to od razu kandyduje ona do gola kolejki. Tak było i tym razem, kiedy strzałem z dystansu pokonał Krzysztofa Kotorowskiego.

Nerwus kolejki: Alexandru Suvorov (Cracovia). Mołdawianin strzelił gola w meczu z Zagłębiem, ale sędzia mu go nie uznał. Zawodnik nie utrzymał nerwów na wodzy i popchnął arbitra, za co dostał czerwoną kartkę.

Głupota kolejki: Saidi Ntibazonkiza (Cravovia). Kolejny zawodnik Pasów ukarany czerwoną kartką. Piłkarz z Burundi z całej siły kopnął chorągiewkę po strzelonym golu. Ta wyleciała wysoko w powietrze i chociaż Ntibazonkiza ponownie ustawił ją w tym samym miejscu, to za swoją głupotę dostał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.

Kontrowersja kolejki: Nieuznany gol Cracovii. Zostajemy przy meczu Zagłębie - Cracovia. Sporo kontrowersji wywołał nieuznany gol Suvorova. Wydaje się, że w tej sytuacji faulu na Łukaszu Hanzelu nie było, chociaż znajdą się osoby, które twierdzą, że przewinienie jednak miało miejsce.

Rocznica kolejki: GKS Bełchatów. Okrągły rok minął w sobotę od ostatniego wyjazdowego zwycięstwa GKS-u. 27 sierpnia 2010 bełchatowianie wygrali 2:0 w Warszawie z Legią, a dwie bramki strzelił Marcin Żewłakow.

Drybling kolejki: Damian Zbozień (GKS Bełchatów). Dwukrotnie wkręcił w ziemię znakomicie grającego do tej pory Adama Kokoszkę, po czym perfekcyjnie dograł piłkę na głowę Dawida Nowaka, który pewnym strzałem pokonał Sebastiana Przyrowskiego.

Imitacja piłkarza kolejki: Mouhamadou Traore (KGHM Zagłębie Lubin). Pojawił się na murawie na ostatnie minuty, aby zdobyć zwycięską bramkę. Miał idealną okazję do tego, lecz fatalnie spudłował. Chwilę później zamiast trafić w piłkę, to kopnął w głowę gracza Pasów. To jest zawodowy zawodnik?

Kiksiarz kolejki: Krzysztof Kotorowski (Lech Poznań). Gdyby napastnicy Górnika zachowali więcej zimnej krwi, albo tak przytomnie na błędy swojego bramkarza nie reagowali obrońcy Lecha, Górnik wygrałby większą różnicą bramek.

Passa kolejki: Górnik Zabrze. Pojedynek z Lechem był czternastym meczem bez porażki Górnika na własnym stadionie. Dziewięć z nich zakończyło się zwycięstwami (w tym dwa z Lechem i raz z Wisłą) i pięć remisami (m.in. Lechia, Legia).

Talizman kolejki: Franciszek Smuda. Kiedy selekcjoner reprezentacji Polski jest na trybunach stadionu przy Roosevelta, Górnik zawsze wygrywa. Tak było w poprzednim sezonie ze Śląskiem, tak było przed tygodniem z GKS-em Bełchatów i w piątek z Lechem. To chyba nie przypadek.

Nieporozumienie kolejki: Skorupski z Banasiem. Mowa o sytuacji z doliczonego czasu gry. Wynik 2:0 ładnie wyglądał na stadionowym zegarze. 2:1 też nieźle, ale w takim meczu nie można tracić bramki w taki sposób, jak to zrobił Górnik. Ni to strzał, ni dośrodkowanie, a właściwie wkopnięcie piłki w pole karne Kriwca i ta wpadła do bramki... Banaś liczył, że złapie ją Skorupski, Skorupski, że wybije Banaś...

Kontra kolejki: Widzew Łódź. Wrocławianie przeważali na boisku, ale otrzymali bolesny cios w 33. minucie po kapitalnym podaniu do wychodzącego na czystą pozycję Dżalamidze. Gruzin bez większych kłopotów minął Kelemena i umieścił piłkę w pustej bramce.

Kiks kolejki: Piotr Grzelczak (Widzew Łódź). W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry miał idealną okazję do strzelenia gola. Gdyby napastnik Widzewa trafił do siatki Śląska, łodzianie uniknęliby nerwów w doliczonym czasie. Ta sytuacja będzie się śnić Grzelczakowi po nocach.

Wejście kolejki: Paweł Abbott (Ruch Chorzów). Waldemar Fornalik, trener Niebieskich, wpuścił po godzinie gry napastnika, który kilka minut później zdobył jedynego gola w meczu. Warto dodać, że była to pierwsza bramka strzelona z gry przez tego zawodnika.

Zaskoczenie kolejki: Rzut karny dla Górnika. Po raz ostatni Górnik wykonywał rzut karny w ekstraklasie w... 2007 roku! Po czterech latach znów dostał jedenastkę.

Absencja kolejki: Jacek Popek (GKS Bełchatów). Defensor GKS-u doznał urazu w trakcie rozgrzewki przed meczem. Bełchatowianie stracili tym samym... najlepszego strzelca zespołu i nic dziwnego, że osłabieni brakiem naczelnej strzelby nie potrafili pokonać w stolicy Polonii.

Brutal kolejki: Jakub Wawrzyniak (Legia Warszawa). Bardzo chciał przedwcześnie zakończyć mecz z ŁKS-em, tylko czemu nie poprosił trenera o zmianę, lecz "walczył" o czerwoną kartkę? Co najmniej raz mógł zostać od razu wyrzucony z boiska, a trzykrotnie obejrzeć żółty kartonik, jednak arbiter z sobie tylko znanych powodów dał mu dograć spotkanie do końca.

Motywator kolejki: Maciej Skorża (Legia Warszawa). Po wyeliminowaniu Spartaka Moskwa w Lidze Europejskiej, zmobilizować drużynę Legii na mecz z "czerwoną latarnią" T-Mobile Ekstraklasy nie było z pewnością łatwo. Legia jednak jako jedyny z pucharowiczów zdobyła w 5. kolejce punkty i to aż 3.

Liczba kolejki: 375. Tyle minut na gola czekali kibice Łódzkiego Klubu Sportowego. Strzelecką niemoc beniaminka ekstraklasy przełamał pięknym strzałem Sebastian Szałachowski, jednak zaledwie cztery minuty później stadion uciszył uderzeniem głową Janusz Gol.

Źródło artykułu: