- W korupcji nigdy nie uczestniczyłem. Absolutnie - zapewnia na łamach Przeglądu Sportowego. - Pamiętam mecze, w których sędziowie nawet nie kryli, że mecz jest ustawiony. Ten najbardziej bezczelnie skręcony to nasz wyjazd ze Świtem do Polkowic. Przegraliśmy 0:1. Sędzia gwizdnął karnego po starciu, w którym nasz obrońca nawet nie miał kontaktu z napastnikiem. Po meczu zwyzywaliśmy sędziego, nazwaliśmy go drukarzem. Śmiał nam się w twarz.
- Naprawdę się cieszę, że byłem gówniarzem, którego nie brano pod uwagę przy zrzutkach. Nie miałem nic do powiedzenia. Być może dzisiaj, w tych realiach i przy mojej obecnej roli w szatni musiałbym być w to zamieszany. Nie wiem… Tak tylko głośno myślę. To była machina tak rozbujana, że chcąc nie chcąc, wciągała wszystkich po kolei. Nikt nie był w stanie jej zatrzymać - przyznał piłkarz Legii.
Źródło: Przegląd Sportowy