Z mistrzami Cypru wiślacy przegrali rewanżowe wyjazdowe spotkanie IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów (1:3) i pożegnali się ze snem o awansie do fazy grupowej tych elitarnych rozgrywek. Kilka dni po tym w ramach 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy przegrali przed własna publicznością z Lechią Gdańsk (0:1), a w czasie przerwy na mecze reprezentacyjne Biała Gwiazda uległa w sparingu II-ligowemu Rakowowi Częstochowa (0:1).
GALERIA: Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 0:1
- Zostawiliśmy przeszłość za sobą, jest w nas nowa motywacja - zapewnia trener mistrzów Polski, Robert Maaskant. - Nie da się porównywać tych trzech gier, które przegraliśmy ostatnio, z tym, co nas czeka. O meczu z APOEL-em powiedzieliśmy już wszystko, mecz z Lechią bezpośrednio wiązał się ze spotkaniem na Cyprze, a w meczu towarzyskim, którego oczywiście nie powinniśmy przegrać, na pewno kwestią była motywacja. Teraz czeka nas inny mecz. Wiemy, że Lech ma silny zespół, ale wiemy też, że my możemy osiągnąć tam dobry wynik - dodaje Holender.
W starciu z aktualnym liderem ekstraklasy obrońcy tytułu zagrają w niemal optymalnym składzie. Trener Maaskant nie ma w zespole kontuzji, do zdrowia wrócili Kew Jaliens i Michael Lamey, ale nie będzie mógł skorzystać z zawieszonego przez klub w prawach zawodnika Patryka Małeckiego. Kto zastąpi "Małego" w wyjściowej "11"? - Oczywiście nie powiem, kto zastąpi Patryka, ale mamy kilku zawodników, którzy mogą go zastąpić. Na szczęście wszyscy, którzy mogą zagrać na tej pozycji, są zdrowi. Decyzję o zawieszeniu Patryka podjęliśmy jednak nie mając jeszcze pewności co do tego - tłumaczy opiekun Wisły.
Maaskant nie chce poświęcić szczególnej uwagi napastnikowi Lecha, Artiomowi Rudnewowi, który w pierwszych 5 ligowych meczach zdobył 8 bramek: - To dobry napastnik, strzelił do tej pory wiele bramek. Cały czas absorbuje uwagę zawodników. Lech ma jednak zbyt wielu dobrych piłkarzy, żeby skupiać się tylko na jednym z nich. Na przykład Stilić potrafi zawsze zrobić coś ekstra. Zaopiekujemy się oczywiście ich najlepszymi zawodnikami, ale spójrzmy na mecz z poprzedniego sezonu. Lech był trochę lepszy, ale my mieliśmy kontrolę nad grą, strzeliliśmy gola na 1:0, ale oni wyrównali "z niczego", po strzale z 30 metrów. Nie wiadomo więc, jak potoczy się ten mecz.