Przed miesiącem zarząd Górnika powołał do życia elitarny Klub Ambasadorów. - Będziemy w ten sposób honorować nie tylko legendarnych zawodników naszego klubu, ale też ludzi jemu życzliwych - wyjaśnił Tomasz Młynarczyk, prezes śląskiego klubu.
Jako pierwsi do grona ikon Górnika dołączyli Stanisław Oślizło i Włodzimierz Lubański. Otrzymali okazjonalne certyfikaty z numerami 01 i 02. W czwartkowe popołudnie elitarne grono ambasadorów poszerzyło się o cztery kolejne legendy klubu z Roosevelta.
Certyfikat z numerem 03 przypadł Hubertowi Kostce, taki sam dokument z numerem 04 otrzymał Stefan Floreński, certyfikat z numerem 05 został wystawiony na nazwisko Jana Kowalskiego, a numer 06 należał będzie do Erwina Wilczka.
- Moja mama miała czterech synów. Zawsze chciała mieć doktora albo dyrektora. Ale tego, że będzie mieć ambasadora pewnie się nie spodziewała - mówił ze śmiechem Wilczek. - Mam już na ścianach tyle dyplomów, że nie wiem czy będę miał gdzie to powiesić. Liczy się to do emerytury? - pytał retorycznie legendarny pomocnik Trójkolorowych.
Nieco bardziej nostalgicznie do wyróżnienia podeszli pozostali legendarni gracze Górnika. - Jestem dumny i szczęśliwy, że klub pamięta o swoich byłych piłkarzach - dodał wyraźnie wzruszony Kowalski. - Nigdy nie spodziewałem się, że w tym wieku zostanę jeszcze ambasadorem. To wielkie wyróżnienie. Jestem niesamowicie szczęśliwy - przekonywał z kolei Floreński.
Na dłuższy wywód zdecydował się Kostka. - Przed laty, kiedy wracaliśmy do klubu po marszobiegu pod prysznicem nie było nawet ciepłej wody. Gospodarz obiektu grzał nam zawsze dwa wiadra, ale co to było dla dwudziestu chłopa? Ci którzy mieli szczęście się wykąpali, inni wracali spoceni do domu. Dziś klub te wysiłki, sukcesy i poświęcenia docenia. Po latach wiem, że warto było oddawać serce dla Górnika - przyznał.
Miód na serca swoich kolegów z boiska lał także Oślizło. - Byłem pełen podziwu dla wślizgów "Florka", skuteczności Erwina Wilczka, którzy zdobył 130 bramek jako defensywny pomocnik. Podziwiałem też tytana pracy, jakim był Jasiu Kowalski. Hubert Kostka był ikoną polskiej piłki i najlepszym bramkarzem Europy. To wielkie szczęście Górnika, że mieliśmy ich wszystkich przy sobie - dowodził kapitan lat świetności górniczej drużyny.
Sylwetki uhonorowanych w pigułce:
Hubert Kostka: Legendarny bramkarz i trener Górnika. W barwach śląskiego rozegrał 301 spotkań i sięgnął po osiem tytułów mistrza Polski. Dwa kolejne mistrzowskie tytuły Kostka zdobył jako szkoleniowiec zabrzańskiej drużyny. Rozegrał też 32 spotkania w reprezentacji Polski, sięgając m.in. po złoty medal IO w Monachium. Zamieszkuje obecnie Markowice koło Raciborza.
Stefan Floreński: Główny filar defensywy Górnika w latach 1956-71. Z zabrzańskim klubem sięgnął po dziewięć tytułów mistrzowskich, pięć razy sięgał też po Puchar Polski. Uchodził za prekursora wślizgów w polskiej piłce. Rozegrał 11 spotkań w reprezentacji Polski. Obecnie mieszka w Niemczech, w miejscowości Hamm.
Jan Kowalski: Jeden z najlepszych w historii polskich pomocników. Do Górnika trafił razem z Floreńskim w 1956 roku i sięgał po takie same ligowe laury. Po zakończeniu kariery asystent węgierskiego trenera Feranca Suszy, potem wielokrotnie sam prowadził Górnika. W reprezentacji Polski rozegrał 10 spotkań.
Obecnie mieszka w Zabrzu. Jest wiceprezesem Gwarka Zabrze, wielokrotnego mistrza Polski juniorów.
Erwin Wilczek: Jeden z najskuteczniejszych pomocników w historii polskiej piłki. Barwy Górnika reprezentował przez piętnaście sezonów, w latach 1959-73. Rozegrał wtenczas w barwach zabrzańskiego klubu 394 spotkania w których zdobył 130 bramek i jest trzecim w historii strzelcem drużyny 14-krotnych mistrzów Polski, po napastnikach Erneście Pohlu i Włodzimierzu Lubańskim. Z Górnikiem sięgnął po dziewięć tytułów mistrza Polski i sześć krajowych pucharów. W biało-czerwonych barwach zaliczył 16 spotkań. Po zakończeniu kariery prowadził m.in. francuskie Valenciennes i reprezentację Gabonu. Osiedlił się na stałe we Francji, w Valennciennes właśnie.