GieKSa wciąż odczuwa deficyt punktowy

GKS Katowice do 9. kolejki musiał czekać na pierwsze w tym sezonie zwycięstwo. - To był chyba najdłuższy okres oczekiwania w mojej przygodzie z piłką - przyznaje Rafał Górak, szkoleniowiec drużyny z Bukowej.

O ile GKS Katowice długo meczów nie przegrywał, o tyle z jeszcze większym trudem śląskiej drużynie szło zdobywanie całej puli. Kilkukrotnie GieKSa była o włos od zwycięstwa, ale w ostatecznym rozrachunku kończyła mecz na tarczy, albo z minimalną zdobyczą punktową. W środę katowicka drużyna rozbiła na własnym stadionie KS Polkowice 5:0 (1:0). - To zwycięstwo pomoże mojej drużynie uwierzyć w siebie - zapewnia Rafał Górak, trener GKS.

Efektowny triumf nad KS Polkowice (5:0) przy Bukowej przyjęto z wielką ulgą, ale też bez hurraoptymizmu. - GKS nie wywalczył tym meczem awansu do ekstraklasy, ani nie sięgnął po jakiś spektakularny sukces. Wierzę, że moi zawodnicy wygrali w tym meczu większą wiarę w siebie i w to, że miejsce tego klubu nie jest w dolnych rejonach tabeli - wskazuje szkoleniowiec katowiczan.

W trudnych chwilach zawodnicy i sztab szkoleniowy GieKSy nie zostali osamotnieni. - Morale zespołu długo było niskie, ale w pewnym momencie zawodnicy odczuli, że tak naprawdę wszyscy w Katowicach tej drużynie dobrze życzą. Zrozumieli, że kiedy spadają na nich słowa krytyki, to jest to krytyka konstruktywna. Nikt nigdy się od tego zespołu nie odwrócił, pozostawiając go samemu sobie. To niesamowicie ważne, żeby wszyscy, którym ten klub leży na sercu, pracowali dla jego dobra - przekonuje Górak.

Od dawna oczekiwane zwycięstwo przyszło do katowiczan w najlepszym momencie. - Wreszcie zagraliśmy tak, jak chcieliby tego kibice. Myślę, że wszyscy ci, którzy się na stadion wybrali, po meczu wracali do domu z dumą w sercach, że ich ukochany GKS wreszcie zagrał dobrze i przekonująco wygrał. Niejedno małe piwo na pewno po tym meczu się za nasze zdrowie wyleje, ale najważniejsze jest to, żeby po pierwszym kroku zrobić kolejny, a nie znowu stanąć w miejscu - dowodzi opiekun śląskiej drużyny.

Przed środowym meczem gracze GKS w niepamięć puścili m.in. sięgające czterech miesięcy zaległości płacowe. Te mają zostać niebawem wyrównane. - Jesteśmy po dziewiątej kolejce, a deficyt ciągle jest nasz. Mam na myśli deficyt punktowy, bo z działaczami jesteśmy umówieni, że w połowie miesiąca wszelkie zaległości będą częściowo spłacane. Nie mamy podstaw, żeby im nie ufać i w ich słowa nie wierzyć. W GieKSie panuje atmosfera partnerstwa symbolizująca tylko wielkie kluby. Nasza w tym głowa, żeby GKS był wielki nie tylko w historii, ale też na boisku - puentuje trener drużyny z Bukowej.

Komentarze (0)