- Nie mieliśmy swojego najlepszego dnia - mówi o meczu z Wisłą Jose Maria Bakero, który uważa, że mimo wszystko jego podopieczni nie zagrali aż tak słabo. - Zasłużyliśmy na zdobycie gola, bo graliśmy dobrze. Na 15 minut straciliśmy kontrolę, ale w drugiej połowie zagraliśmy inteligentniej, bez poddawania się szaleństwu i w końcówce odzyskiwaliśmy kontrolę nad grą.
Spotkanie z pewnością potoczyłoby się inaczej, gdyby lechici jako pierwsi wykorzystali jedną ze swoich sytuacji strzeleckich. Najlepsze okazje zmarnował Artiom Rudnev, który jak się okazuje nie był wtedy w pełni dysponowany. - Przed meczem powiedział mi, że nie czuje się zbyt dobrze. Poprosiłem go o grę, bo to było ważne spotkanie. Trzeba być profesjonalistą i czasami odcierpieć swoje. Miał swoje sytuacje, ale nie zdobył gola ze względu na pewne detale. Ja go bardzo doceniam. W każdy meczu wszystko nie może wychodzić perfekcyjnie - opowiada szkoleniowiec Kolejorza.
Ostatnie dwa mecze pokazały, że Lech nie radzi sobie w momencie, gdy rywal narzuci swój styl gry. - Nie mamy zawodników agresywnych, którzy wybiją z rytmu przeciwnika. Musimy nauczyć się kiedy można grać w piłkę, a kiedy trzeba zrobić wszystko, aby uniemożliwić to rywalowi. Na pewno nie da się grać 90 minut w takim tempie jak na początku z Wisłą. Musimy być inteligentni - dodaje Bakero.
Gdy poznaniacy jako pierwsi tracą gola, to zazwyczaj się gubią, nie realizują przedmeczowych założeń i nie potrafią odrobić straty. - Nie chcę takiej drużyny, której po stracie bramki łamie się koncepcja. To nie może zburzyć naszych założeń. Stracona bramka to część futbolu i wtedy trzeba dążyć do wyrównania. To jest coś czego musimy się jeszcze nauczyć - nie ukrywa Hiszpan, który mimo wszystko jest optymistą. - Musimy przeanalizować negatywne rzeczy zarówno drużynowe jak i indywidualne, ale jesteśmy na dobrej drodze - zakończył.