Premier League: Arsenal na kolanach, Szczęsny pokonany czterokrotnie! (wideo)

Arsenal Londyn przegrał na inaugurację 5. kolejki Premier League z Blackburn Rovers 3:4. Czterokrotnie piłkę z siatki musiał wyjmować Wojciech Szczęsny, lecz do Polaka nie można mieć pretensje o utratę czterech goli.

Arsenal do pojedynku z Blackburn przestępował w dobrym humorze. Przed tygodniem Kanonierzy pokonali Swansea City i odnieśli tym samym pierwsze zwycięstwo w lidze. Rovers przed tą serią spotkań mieli zaledwie jedno "oczko" i zajmowali ostatnie miejsce.

Kanonierzy bardzo szybko otworzyli wynik potyczki. Już w dziesiątej minucie bardzo dobre prostopadłe podanie od Alexa Songa otrzymał Gervinho. Z bocznego sektora pola karnego płaski strzał zawodnika z Wybrzeża Kości Słoniowej trafił do siatki gospodarzy.

W kolejnych minutach Arsenal dążył do strzelenia drugiego gola. Miał na to szanse. Okazji nie wykorzystali Gervinho oraz Mikel Arteta. Tymczasem do wyrównania doprowadzili podopieczni Steve'a Keana. David Hoilett idealnie dograł do Yakubu, który nawet nie przyjmował piłkę tylko natychmiast ją uderzył. Wojciech Szczęsny nie miał szans na skuteczną interwencję.

Tylko dziewięć minut Arsenal remisował. Znów świetną akcję przeprowadzili podopieczni Arsene'a Wengera. Song podał na wolne pole do Aarona Ramseya. Młody Walijczyk mądrze zagrał na jedenasty metr do niepilnowanego Artety, a jego strzał ugrzązł w siatce Evertonu.

Po zmianie stron dobrze grający do tej pory Song popełnił błąd, bowiem po dośrodkowaniu w pole karne piłka odbiła się od jego nóg i zaskoczyła Szczęsnego. Dziewięć minut później Blackburn już prowadziło. Zanim to się jednak stało, to fantastyczną interwencją popisał się Szczęsny, broniąc w sytuacji sam na sam z Mauro Formicą. Kilka minut później był bez szans, kiedy Yakubu drugi raz wpakował futbolówkę do jego siatki. Trzeba jednak dodać, że Nigeryjczyk był na minimalnym spalonym i ten gol nie powinien zostać uznany.

To nie był koniec horroru Arsenalu. W 69. minucie po bardzo szybkiej kontrze Martin Olsson dograł w pole karne, z piłką minął się Szczęsny, a Koscielny wpakował ją do własnej siatki. Londyńczycy rzucili się do ataków. Na boisku zameldowali się Theo Walcott oraz Marouane Chamakh.

Pięć minut przed końcem po dośrodkowaniu Robina Van Persiego Chamakh wygrał pojedynek główkowy z dwoma defensorami Blackburn i zdobył swoją pierwszą bramkę w Premier League w tym sezonie. Tuż przed końcem Per Mertesacker strzelił głową tuż nad poprzeczką, Van Persie trafił wprost w Robinsona, Chamakh spudłował w dogodnej sytuacji, a Walcott przegrał pojedynek sam na sam z Robinsonem.

Arsenal powinien był zremisować, ale przegrał 3:4 i to już trzeci raz w sezonie. Blackburn z ostatniego miejsca awansowało... przed Kanonierów.

Blackburn Rovers - Arsenal Londyn 4:3 (1:2)

0:1 - Gervinho 10'

1:1 - Yakubu 25'

1:2 - Arteta 34'

2:2 - Song (sam.) 50'

3:2 - Yakubu 59'

4:2 - Koscielny (sam.) 69'

4:3 - Chamakh 85'

Składy:

Blackburn Rovers: Robinson - Salgado (19' Petrović), Samba, Dann, Givet, Hoilett, Lowe, N'Zonzi, Rochina (56' Olsson), Formica (65' Vukcevic), Yakubu.

Arsenal Londyn: Szczęsny - Sagna (53' Djourou), Mertesacker, Koscielny, Santos, Song (76' Chamakh), Arteta, Ramsey, Gervinho, Van Persie, Arszawin (65' Walcott).

Żółte kartki: Dann, Olsson (Blackburn) oraz Djourou (Arsenal).

Sędzia: Andre Marriner.

Gol na 1:1:


Komentarze (0)