W dwóch ostatnich meczach Warta strzeliła zaledwie jedną bramkę, tracąc przy tym cztery. O ile małą siłę pod bramką rywala poznańska drużyna może zrzucić na karb nieskuteczności, o tyle gra formacji defensywnej drużyny pozostawia wiele do życzenia.
Świadomość tego ma trener Zielonych, Artur Płatek, który w dalszym ciągu szuka optymalnego zestawienia obrony. - Nie można powiedzieć, że nie mamy w ogóle linii obrony, bo my tę formację stale budujemy. Praktycznie w każdym meczu gramy w innym zestawieniu defensywy. W głównej mierze grają tam młodzieżowcy, którzy na osiągnięcie odpowiedniego poziomu potrzebują czasu - wyjaśnia szkoleniowiec poznańskiej drużyny.
Bramki tracone w meczu z Ruchem dały Płatkowi do myślenia. - Pierwszą bramkę straciliśmy po stałym fragmencie gry i to jest na pewno temat do przemyśleń. Musimy z każdego meczu wyciągać wnioski, by metodą prób i błędów ustawić defensywę tak, by wyglądała stabilnie i spełniała nasze oczekiwania - przekonuje Płatek.
W Radzionkowie na prawej stronie defensywy Warty wystąpił nominalny pomocnik Artur Marciniak. Były kapitan młodzieżowej reprezentacji Polski był odpowiedzialny za krycie Michała Maka i założenia taktyczne zrealizował w pełni, bo napastnik Ruchu do siatki nie trafił.
- Marciniak na prawej stronie defensywy zagrał z konieczności, bo nie w pełni sił po chorobie był Paweł Sasin. W środę wybiegł na boisko na własne życzenie nie do końca wyleczony i miało to wpływ na jego grę. W tym meczu dałem mu odpocząć i puściłem w bój Artura. Spodziewaliśmy się, że na tej stronie wybiegnie Mak i potrzeba nam było na tej pozycji błyskotliwego zawodnika, który byłby w stanie go zneutralizować - argumentuje trener Warty.